Czasami procesy sądowe o zadośćuczynienie i odszkodowanie za błąd lekarski poprzedzamy postępowaniem prowadzonym przez wojewódzkie komisje ds. orzekania o zdarzeniach medycznych.
Nie jest to reguła, ale taka strategia to swoje plusy. Koszty postępowania przed komisją są niewysokie, a pacjent może uzyskać orzeczenie poważnej instytucji o fakcie wyrządzenia poważnej krzywdy i szkody związanych z leczeniem.
Rzadziej proponujemy postępowania karne i dyscyplinarne przed rozpoczęciem procesu cywilnego. Inny cel ma pacjent wszczynając postępowanie przeciwko lekarzowi przed prokuratorem czy rzecznikiem dyscyplinarnym, a inny cel dochodząc odszkodowania z polisy OC lekarza.
Przeszkodami są też zagadnienia pozamerytoryczne. W przypadku postępowań karnych, problemem jest czas ich trwania (i to mimo faktu, że obecna Prokuratura Krajowa twierdzi inaczej). Nie warto czekać 2 czy 3 lata z rozpoczęciem procesu cywilnego, bo sprawa może się nazwyczajniej w świecie przedawnić. Trudniej może być też z postępowaniem dowodowym, bo świadek po 3 latach będzie pamiętał znacznie mniej szczegółów niż po 6 miesiącach od zdarzenia.
Z kolei postępowania z tytułu odpowiedzialności zawodowej lekarzy owiane są częściowo słusznie złą sławą. Często rzecznicy czy sądy lekarskie nie są specjalnie zainteresowani ściganiem przewinień zawodowych popełnianych przez medyków. Taka jest na dzień dzisiejszy rzeczywistość.
Jednak czasami trafiamy w sam środek bitwy toczonej między pacjentem a lekarzem bądź szpitalem. Sprawy są rozpoczęte, zawiadomienia złożone w różnych instytucjach i trzeba się w tym rozgardiaszu odnaleźć.
Czasami też pozytywnie zaskoczyć.
Prowadzimy postępowanie o zadośćuczynienie dla Pani Wiolety, w przypadku której lek podano obręb żyły łokciowej, do której chciano dokonać wkłucia. Skutkiem takiego działania jest uszkodzenie nerwu łokciowego i częściowa niepełnosprawność naszej klientki.
Takie było nasze stanowisko od początku. Stanowisko to jest kwestionowane przez lekarzy, szpital, ubezpieczyciela i personel pielęgniarski. Dzisiaj otrzymaliśmy nieoczekiwaną pomoc od rzecznika odpowiedzialności zawodowej, który postanowił złożyć wniosek o ukaranie przeciwko pielęgniarce stwierdzając, że ta:
„nie dołożyła należytej staranności i niewłaściwie reagowała na zgłaszała przez pacjentkę dolegliwości bólowe i drętwienie prawej ręki, mogące świadczyć o niedrożności wkłucia dożylnego w zgięciu łokciowym, powodując szkodę w postaci uszkodzenia tkanek prawej ręki, uszkodzenia nerwu łokciowej i niepełnosprawności trwałej ręki (…)”.
Pielęgniarce zarzucono naruszenie przepisów ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej oraz Kodeksu Etuki Zawodowej Pielęgniarki i Położnej RP. W postępowaniu dyscyplinarnym został powołany dowód z opinii biegłej z zakresu pielęgniarstwa.
Oczywiście nie przesądza to o wygraniu procesu sądowego. Ale złożenie wniosku o ukaranie jest dużym wsparciem i wskazówką dla sądu (oraz biegłego, który będzie wydawał opinię w procesie cywilnym), że powództwo jest uzasadnione, a Pani Wiolecie należy się zadośćuczynienie za doznaną krzywdę i odszkodowanie za znacznie ograniczoną możliwość wykonywania pracy zawodowej.
Zachęcam też do przeczytania artykułu o postępowaniach dyscyplinarnych w zawodzie pielęgniarki i położnej.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }