Koleżanka działająca w branży medycznej opowiedziała mi ciekawą historię. Poszła do przychodni na umówioną wcześniej wizytę lekarską. Chwilę odczekała na korytarzu, po czym została poproszona do recepcji, gdzie wręczono jej formularz zgody na leczenie wraz z informacją o zaznajomieniu się z wszelkimi informacjami dotyczącymi rozpoznania, możliwych metodach diagnostycznych i leczniczych. Jak zapewne wiesz, w procesie leczniczym i diagnostycznym kluczowa jest świadoma i swobodna zgoda na proponowaną procedurę medyczną. Na przekazanym do podpisu formularzu była adnotacja, że:
„miałam możliwość zadawania pytań i wyjaśnienia powstałych wątpliwości”.
Nie cytuję dokładnie, ale mniej więcej o to chodziło. Koleżanka zaznajomiona wcześniej z prawami pacjenta zapytała, jak ma podpisać dokument tej treści, skoro nikt jej nic nie powiedział i nie wie dokładnie jakie świadczenia zdrowotne będą jej udzielane.
Uzyskała informację, że jak nie podpisze zgody, to Pan doktor jej nie przyjmie.
Co to jest świadoma zgoda pacjenta na leczenie?
Zgoda pacjenta na leczenie to fundament współczesnej medycyny. Jest to nie tylko formalność, ale przede wszystkim wyraz szacunku dla autonomii pacjenta i jego prawa do decydowania o własnym zdrowiu. Polskie prawo, podobnie jak prawo wielu innych krajów, szczegółowo reguluje kwestię uzyskania świadomej zgody pacjenta.
To dobrowolne, świadome i konkretne oświadczenie woli pacjenta, wyrażone w sposób zrozumiały, dotyczące zgody na przeprowadzenie określonego badania, zabiegu lub leczenia. Aby zgoda była ważna, pacjent musi:
- Zrozumieć informacje dotyczące proponowanych działań medycznych,
- Być świadomym potencjalnych korzyści i ryzyka związanego z leczeniem,
- Mieć świadomość alternatywnych metod leczenia,
- Mieć wystarczająco czasu na przemyślenie decyzji.
Świadoma zgoda pacjenta bez możliwości zadawania pytań?
Początkowo redagując ten wpis, chciałem zabrzmieć w tony dramatyczne i patriarchalnie zarzucić przychodni łamanie praw pacjenta. Stwierdziłem jednak, że nie tędy droga i lepiej jest po prostu wskazać uchybienia, które potencjalnie mogłyby uzasadniać roszczenie o zadośćuczynienie za naruszenie praw pacjenta (zresztą jeśli chcesz zgłębić temat, to zapraszam tutaj). Koleżanka zresztą nie myśli o kierowaniu sprawy do sądu, jednak jako osoba świadoma wie, że tak to nie powinno wyglądać.
Świadoma zgoda na udział w badaniu. Co zrobiono źle?
Już na stronie internetowej jednej z izb lekarskich przeczytasz, że „zgoda następcza tj. wyrażona już po udzieleniu świadczenia nie ma mocy prawnej. Dla wykazania legalności swojego działania medycznego lekarz nie może się zatem powoływać na fakt, iż pacjent potem je zaakceptował”.
Pełna prawda. Zgoda pacjenta na leczenie musi zostać wyrażona przed rozpoczęciem procedury medycznej. Pacjent zgodę w każdym momencie cofnąć, a niemożliwe i absurdalne byłoby cofnięcie zgody już po wykonaniu procedury medycznej. Dlatego tak ważne jest wyrażenie zgody przed podjęciem leczenia. Inaczej możemy mieć do czynienia z leczeniem bez zgody pacjenta.
Z prawem do zgody nierozłącznie związane jest prawo do informacji o stanie zdrowia, rozpoznaniu, proponowanych oraz możliwych metodach diagnostycznych i leczniczych, następstwach i rokowaniu. Całkiem logiczna konstrukcja. Pacjent poinformowany może wyrazić zgodę świadomą i swobodną. Pacjent niepoinformowany może wyrazić zgodę, nie wiedząc, na co się tak naprawdę godzi.
A w takiej sytuacji stawiamy pacjenta jako przedmiot leczenia, a nie jego podmiot, co jest bardzo ważne w dobie odchodzenia od zasady paternalizmu lekarskiego na rzecz zasady autonomii pacjenta.
Co to jest paternalizm lekarski?
Co to jest paternalizm medyczny? Paternalizm lekarski to podejście, w którym lekarz podejmuje decyzje dotyczące leczenia pacjenta, kierując się przekonaniem, że wie najlepiej, co jest dla pacjenta dobre, często ograniczając udział samego pacjenta w procesie decyzyjnym.
Na szczęście do lamusa odchodzą czasy, gdy pacjent miał położyć się na kozetce i siedzieć cicho. Teraz musi mieć prawo podjęcia decyzji czy chce poddać się konkretnej procedurze.
Przykład? Bardzo proszę.
Lekarz uznaje, że dla zdiagnozowania stanu zdrowia pacjenta konieczne jest wykonanie gastroskopii. Powinien pacjentowi powiedzieć, co to jest gastroskopia, jakie mogą być powikłania (chociażby związane z konsekwencjami znieczulenia) i w jakim celu badanie ma być wykonane. Mądre i zgodne z przepisami byłoby także poinformowanie, do czego może doprowadzić brak diagnostyki we wskazanym kierunku – na przykład do trudności w zdiagnozowaniu nowotworu przewodu pokarmowego i opóźnienie potencjalnego leczenia onkologicznego.
Czyli według tego modelu, najpierw odbyłaby się rozmowa, a następnie doszłoby (lub nie) do wyrażenia zgody. I to byłaby właśnie świadoma i swobodna zgoda na leczenie (diagnostykę).
Świadoma zgoda pacjenta na świadczenia zdrowotne a zasada autonomii pacjenta
Aktualnie, świadoma zgoda pacjenta na zabieg leczniczy powinna być normą. To pacjent ma ostatecznie powiedzieć czy chce być tej nieszczęsnej gastroskopii poddany i czy akceptuje ewentualne ryzyko odstąpienia jej wykonania. Na tym polega zasada autonomii pacjenta. W mijającej erze paternalizmu lekarskiego lekarz oznajmiłby, że chce poddać pacjenta badaniu i na tym skończyłby się cały dialog.
Ale to nie te czasy. Teraz z pacjentem niestety trzeba najzwyczajniej w świecie porozmawiać. I to nie jest żaden mój postulat czy próba zmieniania świata. Takie są po prostu przepisy. Taka w praktyce powinna być świadoma i swobodna zgoda na leczenie.
Jeżeli interesują Cię takie zagadnienia, śledź mój blog o prawie medycznym. Polecam również artykuły:
{ 12 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Mnie interesują przypadki naruszenia tego prawa do wyrażenia zgody, konkretne przykłady i orzeczenia.
Fragment uzasadnienia wyroku Sądu Apelacyjnego w Białymstoku (z dnia 14 września 2016 roku – sygn. akt I ACa 7/16). Sąd Apelacyjny zasądził na rzecz pacjentki kwotę 40.000,00 zł:
„Ogólny poziom kompetencji powódki jako pacjentki, która mogła czerpać wiedzę o zabiegu i jego skutkach z nauki w szkole, czy z internetu, w żaden sposób nie mógł zastąpić powinności pozwanego poinformowania jej zarówno o alternatywnych metodach leczenia, jak też o konkretnych zagrożeniach, jakie niesie za sobą każda z nich i zasadności obranej przez lekarza metody leczenia, ale z większym ryzykiem. Wskazać również należy, iż same kryteria celowości medycznej nie przesądzają w istocie o wyborze metody, ale przekonanie samego pacjenta i jego indywidualne cechy osobowe. Pacjent może zostać nieprzekonany i nie zgodzić się ostatecznie na zabieg”.
Sąd bardzo trafnie uzasadniał na czym polega opisana w artykule zasada autonomii pacjenta.
Za samo naruszenie prawa pacjenta do świadomej zgody 40.000 ? Mimo że nie było rozstroju zdrowia itd.?
Takie zadośćuczynienia otrzymują obecnie pacjenci za samo naruszenie ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. Również za pośrednictwem naszej kancelarii. O radykalnym wzroście zasądzanych zadośćuczynień staram się pisać od mniej więcej 2015 roku, gdyż tak kształtuje się linia orzecznicza. Pozdrawiam.
Jestem w szoku;)) Gdybym tak dostała zadośćuczynienie w wysokości 40 000 zł za każde naruszenie mojego prawa, jako pacjenta – w ciągu tylko trzech wizyt – to na bank mogłabym sobie sprawić samochód, który by mnie sam nie tylko z Wybrzeża do połowy Polski zawiózł, ale i na samo południe. Nawet gdy będą roboty drogowe i paliki.
No nie do końca. Jednego dziennikarza i samochód znacznie droższy nie dowiózł. Paliki i roboty drogowe okazały się linią Maginota, która powstrzymała tę fantazyjną szarżę.
Panie Michale…
„A zatem, skoro występek z art. 271 § 1 k.k. zagrożony jest karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat, a więc karą przekraczającą 3 lata…” Wiadomo, że chodzi generalnie o przedawnienie, ale z czego wynika, że karę „w zawiasach” j.w. uznaje się za karę przekraczającą (w tym przypadku) 3 lata (górny wymiar kary przewidzianej prawem), bez względu na faktyczny wymiar kary niższy niż 3 lata.
Jeśli to nie sprawi kłopotu…
…czy chodzi wyłącznie o słowo „zagrożony”, czy jest coś bardziej precyzyjnego?
Prosiłbym o doprecyzowanie pytania, bo nie do końca rozumiem jego treść.
A już rozumiem – chodzi o górną granicę kary. Pozdrawiam.
Panie Michale – dzięki, tylko czy jest to gdzieś doprecyzowane, czy ewentualnie Sąd Najwyższy na kilkunastu stronach uzasadnienie, biorąc pod uwagę różne wykładnie, zacznie dowodzić, że tak ma być.
Pozdrawiam.
Nie, to raczej nie powinno budzić większych wątpliwości. Chodzi o to ile maksymalnie wynosi kara za dany czyn zagrożony, a nie jaka jest na przykład praktyka orzecznicza w podobnych sprawach.