Ostatnimi czasy nastąpiła długa przerwa w tutejszej blogosferze. Pewnie widzisz, że poprzedni post na stronie został zamieszczony jeszcze w maju. Dobrze, że chociaż tego roku. Czyli czerwiec i lipiec blogowego resetu. Przyczyn było kilka. Jedna to taka, że zwyczajnie nie chciało mi się pisać 🙂 Druga natomiast wynika z nadmiaru pracy, która z radością i ufnością przytłoczyła naszą niewielką firmę. Ale jak mawiają klasycy naszego zawodu, dobry prawnik powinien być przytłoczony pracą. Nie inaczej u nas. Na szczęście udaje się niektóre sprawy po jakimś czasie zakończyć.
Problematyczna sprawa Pani Izabeli
Prowadziłem kilka lat skomplikowany (to wyłącznie moja opinia) proces Pani Izabeli o zakażenie gronkowcem złocistym MRSA w trakcie operacji ortopedycznej. Pacjentka w 2012 roku przeszła operację wstawienia stabilizatora ortopedycznego DIAM w lędźwiowo-krzyżowym odcinku kręgosłupa. Po kilku miesiącach od tej operacji, pacjentka musiała przejść dodatkowy zabieg, tak zwanej spondylodezy. Celem operacji jest ustabilizowanie niedostatecznie „sztywnego” kręgosłupa i przywrócenie pacjentowi sprawności.
Jak to w tym dowcipie „operacja się udała, pacjent zmarł„. Wprawdzie Pani Izabela nie umarła, jednak kilka dni po operacji doszło do symptomatycznych objawów zakażenia miejsca operowanego – gorączka, wysypka. W szpitalu wykonano badanie krwi – CRP jako wskaźnik zakażenia został przekroczony kilkudziesięciokrotnie. Posiew wykazał obfity wzrost Staphyloccocus Aureus MRSA, czyli gronkowca złocistego metycylinoopornego. Pacjentka musiała przejść antybiotykoterapię celowaną i zostać w szpitalu znacznie dłużej niż pierwotnie planowała ona i opiekujący się pacjentką lekarze i pielęgniarki.
W dokumentacji medycznej napisano – „po zabiegu doszło do zapalenia tkanek okołokręgosłupowych. W posiewach MRSA„. Czyli nic jak zakażenie gronkowcem złocistym MRSA.
Ze szpitalem i ubezpieczycielem nie udało się porozumieć na etapie przedsądowym. Standardowa odpowiedź brzmiała – „leczenie zostało przeprowadzone zgodnie z aktualną wiedzą medyczną, z wykorzystaniem wszystkich możliwych technik diagnostycznych i leczniczych„. Podejrzewam, że w biurowcach ubezpieczycieli (wiedzieliście, że siedziba Hestii mieści się w Sopocie przy ul. Hestii?) ta szablonowa formułka wisi oprawiona w różnych pomieszczeniach na ścianach, tak aby pracownicy nauczyli się jej na pamięć i stosowali jak najczęściej w pismach odmawiających racji pacjentowi.
Sprawa trafiła do sądu, gdzie utknęła na kilka lat. A właściwie to nie utknęła. Był to po prostu dość złożony proces, który wymagał przeprowadzenia wielu dowodów. Zostały zgłoszone dowody ze świadków, dokumentacji medycznej, przeróżnych pism, które powstały na tle tego konfliktu. Wreszcie przyszła kolej na biegłych, którzy specjalnie nie spieszyli się z wydaniem zleconych opinii (oprócz zakaźnika, należało przeprowadzić w tym przypadku dowód z opinii psychologów). Niektóre z opinii były niejasne i należało wezwać biegłego na rozprawę.
Kłopoty z biegłym, co akt nie doczytał…
Problem w tym, że biegły napisał w opinii, że szpital faktycznie dochował W S Z E L K I C H standardów w celu zapobieżenia zakażeniu Pani Izabeli w trakcie operacji spondylozy. A to bardzo ważne, bo zostało w ten sposób obalone zostało „domniemanie winy szpitala„. Zakażenie gronkowcem złocistym nie było w opinii biegłego spowodowane błędami szpitala. Koniec procesu i przegrana. Na szczęście trudna opinia biegłego to nie koniec świata. Bardzo pomogło wezwanie biegłego na rozprawę i rozwianie kilku nieścisłości w opinii specjalisty ds. epidemiologii. Po przesłuchaniu (luty 2018!) sędzia, biegły, ja i prawdopodobnie pełnomocnicy pozwanych (szpitala i ubezpieczyciela) wiedzieli, że sprawa jest bardziej złożona niż się to początkowo wydawało biegłemu.
Wyrok sądu (nieostatecznego)
Nie będę już nudził i próbował wmówić Ci, że to był naprawdę dobrze poprowadzony proces. Niech zamiast tego przemówią przemówią fakty. Pani Izabela otrzymała w wyniku całego procesu sto kilkadziesiąt tysięcy złotych zadośćuczynienia za doznaną krzywdę z odsetkami za ostatnie 4 lata oraz częściowy zwrot kosztów procesu. Ma także otwartą drogę do dochodzenia dalszych roszczeń w przyszłości. W przypadku ujawnienia dalszych konsekwencji zakażenia gronkowcem złocistym.
Zamieszczone w poście zdjęcie przedstawiające ilustrację kręgu lędźwiowego pochodzi z tomu: Anatomia Człowieka. Podręcznik dla studentów medycyny. Warszawa 1983.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }