Widać, że zbliża się koniec roku. Dzisiaj najpopularniejszym artykułem na blogu jest wpis pt. „Data wniesienia pozwu a przerwa biegu przedawnienia roszczeń o błąd w sztuce medycznej„. Nic dziwnego, nowelizacja procedury cywilnej, która weszła w życie w 2019 roku dużo namieszała. Wiele terminów przedawnienia upływa z końcem roku. Sprawia to, że bardzo wielu pełnomocników walczy z przedawnieniami i koniecznie chce złożyć pozwy jeszcze w tym roku. Przedawnienie w sprawie o błąd medyczny to również kwestia, o którą łatwo się potknąć – zachęcam do lektury wpisu pt. „Przedawnienie sprawy o zadośćuczynienie za śmierć osoby bliskiej„.
Sam kilka dni temu rozmawiałem z kolegą, który oznajmił, że musi rozpocząć jeszcze około dwudziestu spraw w sądzie. Zamiar ambitny i zapewne słuszny, chociaż czym innym jest napisanie bardzo indywidualnego pozwu w sprawie medycznej, a czym innym złożenie kilkunastu czy kilkudziesięciu takich samych pism w postępowaniu upominawczym.
Nie żebym dyskredytował pracę innych (może troszkę), ale sprawy medyczne to ciężki kawałek chleba i nie da się skopiować jednego pozwu i złożyć go w sprawie innego pacjenta czy szpitala.
Źle się wyraziłem – jak najbardziej da się, natomiast efekty takiego działania mogą być opłakane. Reprezentując szpital wielokrotnie widziałem strasznie zły pozew w sprawie o błąd medyczny.
W jednej ze spraw, pełnomocnik napisał takie bzdury, że ciężko było cokolwiek rozsądnego odpowiedzieć. I nie chodzi nawet o kwestie medyczne, bo te mogą być dla prawników tajemnicą. W tych sprawach dosyć często nie wiadomo jaki przebieg procesu leczenia przyjmie sąd, jakie stanowisko wyrażą biegli oraz czy zaproponowana w pozwie kwota zadośćuczynienia nie jest za wysoka. Tutaj zawsze jest pole do niepewności.
Natomiast jeśli widzimy, że drugiej stronie zwyczajnie nie zależy, konstruuje pozew o zadośćuczynienie za śmierć osoby bliskiej na 1,5 strony A4, to faktycznie pojawia się pole do krytyki.
Akurat w tamtej sprawie przeciwniczka procesowa powiedziała o swoim prawniku, że „nie chce więcej o nim słyszeć”, ale sprawa zakończona i nic się już nie da w niej zrobić. Wcale jej się nie dziwię, bo sprawa została koncertowo przegrana, a klientka nieszczęsnego mecenasa ma do zapłaty wysokie koszty procesu.
Przedawnienie to absolutnie kluczowa kwestia, ale nie ma sensu się nadmiernie spieszyć i potykać o własne nogi. Lepiej zadziałać tak jak nakazuje ulubione (podobno) motto cesarza Oktawiana Augusta – „festina lente” (spiesz się powoli).
Źródło obrazka: pixabay
{ 4 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Panie Mecenasie, właśnie po 3,5 roku zakończyło się postępowanie przed Komisją w sprawie śmierci mojego męża. Po ponownym rozpoznaniu sprawy Komisja stwierdziła zdarzenie medyczne. Szpital chce mi zaproponować symboliczne 100 zł, za to PZU twierdzi, że nie ubezpieczało szpitala od zdarzeń medycznych, a szkoda z OC się przedawniła (decyzja ostateczna PZU wydana w 2019 r.). Będę więc pewnie musiała teraz pozwać szpital… Szkoda, bo myślałam, że z PZU się jakoś dogadam. Czy faktycznie jest tak, że postępowanie przerwało bieg przedawnienia tylko przeciwko szpitalowi, ale przeciwko PZU już nie? Będę wdzięczna za Pańską opinię.
Dzień dobry,
taka jest zasada wynikająca z przepisów. Oczywiście bez przejrzenia dokumentów nie mogę dać ostatecznej odpowiedzi, ale faktycznie wygląda na konieczność wystąpienia przeciwko szpitalowi. Ale tak jak napisałem – sprawy są różne, a diabeł tkwi w szczegółach. Proponuję przesłanie mi dokumentów do analizy. Jeżeli byłaby Pani zainteresowana, proszę o kontakt. Pozdrawiam. Michał Grabiec. Radca prawny.
Dziękuję bardzo za odpowiedź. Nie rozumiem tych przepisów, czyli przez opieszałość Komisji Szpital będzie musiał płacić z własnej kieszeni. Trudno. Zastanowię się co dalej i w razie potrzeby będę się z Panem kontaktowała.
Sytuacja wygląda nieco inaczej. Nawet jeśli pozwie Pani szpital, do zapłaty ewentualnego zadośćuczynienia zobowiązany będzie ubezpieczyciel (chyba, że zostanie wyczerpana suma z polisy OC), pomimo tego, że Pani roszczenie względem ubezpieczyciela się przedawniło.
Pozdrawiam. Michał Grabiec. Radca prawny.