Dawno nie pisałem w tym miejscu o sprawach postępowań o uzgodnienie płci. Prowadzimy w kancelarii poświęcony tej tematyce inny blog – dyskryminowani.pl. Natomiast samobójstwa osób transpłciowych są na tyle poważnym tematem, że chciałbym podzielić się swoją refleksją tutaj, gdyż blogoprawachpacjenta.com.pl ma po prostu większe zasięgi w Internecie.
Pewnie wiele słyszałeś (aś) o takich przypadkach. Najgłośniejszym echem odbił się przypadek transpłciowej Milo, która w 2019 roku odebrała sobie życie. Nie wytrzymała hejtu, który jej towarzyszył codziennie i zwyczajnie nie wytrzymała. Więcej o tej sprawie przeczytasz w artykule umieszczonym w serwisie NOIZZ.
Akurat tak się składa, że dzisiaj w mediach omawiane są dwa przypadki dotyczące rozsiewania nienawiści przez polityków obozu rządzącego. Poseł Jarosław Kaczyński został ukarany przez Sejmową Komisję Etyki Poselskiej karą nagany za pogardliwe wypowiedzi o osobach transpłciowych. Poseł wezwany nie stawił się dwukrotnie przed komisją. Drugi przypadek to minister edukacji, który musiał przeprosić osoby LGBT+ za swoje słowa, których nie warto nawet przytaczać.
Problem w tym, że takie „przeprosiny” czy nakładane kary niewiele zmieniają. Owszem, organy państwowe muszą piętnować i karać za szerzenie nienawiści. Jednak rzeczywistość jest taka, że poseł czy minister w rzeczywistości prawdopodobnie zyskają na popularności wśród swojego elektoratu. Wymuszone przeprosiny czy wymierzone zaocznie nagany nie sprawią, że politycy czy ich elektorat zmienią zdanie o osobach LGBT+. Wręcz przeciwnie, będą powtarzane bzdury o politycznej poprawności, cenzurze czy hejtowaniu polskości.
Akurat moja Polska jest piękna, bo różnorodna. Biało-czerwona, ale nie tylko. Nikt nie ma też praw autorskich do definiowania polskości i decydowania kto jest prawdziwą Polką czy Polakiem, a kto nie. Ale to dygresja.
Do rzeczy. Mam przed oczami opinię psychiatryczną sporządzoną w procesie o uzgodnienie płci. Przytoczę kilka fragmentów:
„Badana podaje, że podjęła próbę samobójczą w wieku 17 lat. Jak relacjonuje było to związane z konfliktem ze starszym o 4 lata bratem. W jej ocenie ma on cyt. „ostre poglądy o środowisku LGBT”, a ojciec jej cyt. „bronił tego punktu widzenia”.
Dalej czytamy:
” Opiniowana podaje, że miała w przeszłości objawy fobii społecznej, przejawiające się atakami paniki występującymi w sytuacjach społecznych. Bałam się wszystkiego. Bałam się w tłumie, że coś się może stać. Powyższej opisanym objawom towarzyszyły dolegliwości ze strony układu wegetatywnego, takie jak duszność, tiki, kołatanie serca, drżenie.”
Możesz pomyśleć, że klientka miała jakiegoś rodzaju zaburzenia, które spowodowały próbę samobójczą i ataki paniki. Nic bardziej mylnego. Przytoczone wyżej fragmenty pochodzą z opinii sporządzonej przez psychiatrę, jednego z krajowych autorytetów w tej gałęzi medycyny. Lekarz wykluczył wystąpienie schorzeń które mogłyby mieć wpływ na zaburzone postrzeganie rzeczywistości. Innymi słowy – tylko czynniki zewnętrzne spowodowały, że moja klientka żyła w ciągłym strachu i pod presją wynikającymi z odczuwanej odmienności. A nawet nie z samego jej odczuwania, lecz z odbioru społecznego tej odmienności.
Zmierzam do tego, że pozornie niewinne dowcipy czy docinki mają ogromną moc czynienia zniszczeń w psychice człowieka, zwłaszcza tego odznaczającego się ponadprzeciętną delikatnością i wrażliwością. Niegodne były na przykład zachowania jednego z posłów, który w czasie pełnienia mandatu przez Annę Grodzką, ustawicznie zwracał się do posłanki męskim imieniem. Z czystej głupoty i złośliwości czynił coś, co mogło zburzyć psychikę drugiego człowieka. Pewnie wydawało mu się to strasznie zabawne, chociaż takie nie było.
Gdy spotykam się z transpłciowymi klientami, często czytam kwestionariusze, opinie, zaświadczenia, wyniki badań. Nie chcę szacować procentowo, ale widoczna jest duża grupa klientów i klientek, którzy mają za sobą lub planują próbę samobójczą. Zawsze jako powód targnięcia się na własne życie jest zachowanie otoczenia, które utrudnia życie tej osoby. Z jakich przyczyn? Różnych. Rodzinnych, ideologicznych, politycznych czy czystej złośliwości. Wystarczy, że jeden biskup poplecie bzdury o tęczowej zarazie, a już grupa pseudo chrześcijan zaczyna źle traktować osoby LGBT+, w tym osoby transseksualne.
Sam prowadzę sprawę, w której RODZICE transpłciowej, dorosłej kobiety dopuszczają się dręczenia swojego dziecka nie mogąc zaakceptować jego odmiennego postrzegania własnej płciowości. I nie chodzi o zagubionego 16 latka, ale o 40 letniego człowieka o bardzo ułożonym życiu. Rodzice nie raz powtarzali względem swojego dziecka haniebne słowa krakowskiego biskupa. Nie jestem specjalistą od wiary katolickiej, bo na religię nie chodziłem już w gimnazjum kilkanaście lat temu. Ale z tego co kojarzę, to napuszczanie jednych na drugich ma się nijak do podstaw tej wiary.
Może, gdyby sprawcy tych prześladowań wiedzieli do czego prowadzi ich zachowanie, dwa razy zastanowiliby się czy dręczyć drugiego człowieka tylko ze względu na poczucie tożsamości płciowej. Nie wiem. Pewnie nie wszyscy. Ale jeżeli istnieje cień szansy, że jakiś obecny lub potencjalny dręczyciel przeczyta ten tekst i skłoni go to do jakiejś refleksji, znaczy to, że warto było o tym napisać.
Źródło obrazka: pixabay
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }