Słowa, że pacjent zmarł na choroby współistniejące słyszymy niemal w każdym komunikacie informującym o zgonie osoby zakażonej wirusem SARS-cov-2. Nie ma w tym nic śmiesznego, jednak gorliwość raportowania władz państwowych o współwystępowaniu chorób innych niż COVID-19 budzi zdziwienie i podejrzenie czy na pewno wiemy wszystko, co chcielibyśmy. Polacy są autorami świetnych memów, z których mogliśmy się już dowiedzieć m.in., że 2PAC nie został zastrzelony, lecz zmarł na choroby współistniejące, podobnie zresztą jak Jezus Chrystus czy Olo Żwirski w filmie „Psy”.
Dlaczego otrzymujemy komunikaty, że pacjent zmarł na choroby współistniejące?
Tajemnica tkwi prawdopodobnie w drobnym szczególe, a mianowicie we wzorze karty zgonu. Dokument ten funkcjonuje jako załącznik do rozporządzenia ministra zdrowia z dnia 11 lutego 2015 roku w sprawie karty zgonu i wygląda mniej więcej tak:
Lekarz powinien w treści dokumentu stwierdzić i wpisać aż 3 różne przyczyny zgonu:
- przyczyna zgonu bezpośrednia,
- przyczyna zgonu wtórna;
- przyczyna zgonu pierwotna (zasadnicza).
Możesz domyśleć się, że różnica między tymi pojęciami jest niekiedy dosyć mglista. Jeżeli zmarły pacjent nie ma wykonywanej sekcji zwłok, wówczas może być trudne stwierdzenie czy podana przyczyna była powodem bezpośrednim czy też pierwotnym….
A sekcja zwłok wykonywana jest w przypadkach szczególnych, takich jak śmierć przed upływem 12 godzin od przyjęcia do szpitala czy konieczność prowadzenia postępowania karnego w sprawie śmierci człowieka.
Problem nie jest czysto teoretyczny, bo Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny (PZH) wraz z Ministerstwem Zdrowia wydały komunikat w tej sprawie i wytyczne dla lekarzy, którzy orzekają o śmierci osób, które zostały zakażone koronawirusem. Link do sposobu wypełnienia karty zgonu znajdziesz tutaj.
W praktyce trudne może być jednoznaczne stwierdzenie, czy główną przyczyną śmierci danej osoby jest wirusowe zapalenie płuc, czy też choroba osłabiająca odporność – na przykład choroby nowotworowe.
PZH rekomenduje w takich przypadkach wpisywanie chorób nowotworowych jako przyczyn wyjściowych. Jednak prawdopodobnie (tutaj powinien wypowiedzieć się lekarz) są już znane przypadki, gdy pacjent zakażony koronawirusem umiera w wyniku choroby podstawowej, czyli na przykład nowotworu. Praktyka wypełnienia karty zgonu jest zatem nie do końca jasna i może sprawiać problemy lekarzom, którzy mają w sumie istotniejsze zajęcia niż dobrze wyglądające statystyki.
Zwłaszcza, że dosyć często zdarzało się, że lekarz wypełniał kartę zgonu w sposób nie do końca prawidłowy. Niekoniecznie z własnego powodu – w kilku znanych mi przypadkach, wyniki badań mikrobiologicznych (w których potwierdzana była obecność bakterii czy wirusa w krwi, ranie czy płynie mózgowo-rdzeniowym) były gotowe kilka dni po zgonie, gdy karta zgonu była już wypisana. To wszystko sprawia, że statystyki mogą (choć nie muszą) nie do końca oddawać rzeczywisty stan rzeczy, również w przypadku zgonów na tle COVID-19.
Autor ilustracji: thommas68/Pixabay
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }