Polska to bardzo dziwny kraj. Z jednej strony codziennie o 19:30 w telewizji publicznej możemy usłyszeć o prześciganiu całego świata w biegu na szczyt osiągnięć cywilizacyjnych, z drugiej dochodzą do nas informacje o pogarszającej się sytuacji polskich pacjentów w zakresie dostępu do leków. Czytając doniesienia medialne z każdej strony politycznego frontu można dostać rozdwojenia jaźni. Z jednej strony samorząd aptekarski apeluje do ministra zdrowia o pilne zajęcie się tematem (który zresztą był sygnalizowany już jakiś czas temu). Z kolei minister zdrowia w jednym z portali zapewnia, że pacjent jest bezpieczny i prawidłowo został skonstruowany system dystrybucji leków na terenie naszego kraju.
Jaka jest prawda? Tego tak do końca się pewnie nie dowiemy bez bardzo uważnego przeanalizowania tematu.
Zresztą w filmie „Psy” padł kiedyś taki cytat wygłoszony przez Ola Żwirskiego, który powiedział – „polityka to nie jest dziennik telewizyjny, polityka to jesteśmy my, tu, na wysypisku śmieci”.
Można powiedzieć, parafrazując Marka Kondrata, że polityka to są pacjenci chcący kupić w aptece potrzebne im leki, a nie deklaracje ministra czy apele samorządów.
No więc śledząc Twitter’a możemy znaleźć całe mrowie informacji, w których pacjent lub jego rodzina piszą na przykład:
„W ramach leczenia uzupełniającego, po raku piersi, muszę teraz przez kilka lat dostawać zastrzyki w brzuch. Właśnie się okazało, że zastrzyków, które do tej pory kupowałam, nigdzie już nie ma. Są odpowiedniki. 10 razy droższe.”
albo:
„Mojemu mężowi tez zabrali jeden lek,bo nie ma pieniędzy,dobrze ze jest na specjalnym programie firmy farmaceutycznej i dostaje za darmo chemię w tabletkach(białaczka)inaczej chyba by już go z nami nie było,to co się dzieje w szpitalach określę słowem-eutanazja plus.”
A więc problem jest realny i prawdopodobnie będzie narastał. Więcej o samym temacie i liście aptekarzy przeczytasz chociażby w artykule z Gazety Prawnej znajdującym się pod tym linkiem.
Jednak są w prawie cywilnym przepisy konstruujące odpowiedzialność cywilną Skarbu Państwa (czyli de facto Polski) za zaniechania powstałe przy wykonywaniu władzy publicznej, czy niewydanie aktu prawnego. Dominuje zresztą stanowisko, że odpowiedzialność taka może powstać nie tylko w przypadku powstania szkody majątkowej, ale również tej niemajątkowej – krzywdy. Czyli cierpień fizycznych i psychicznych.
Czy taka sytuacja może mieć miejsce w razie na przykład pogorszenia stanu zdrowia pacjenta na skutek nieudolnej polityki lekowej państwa? Procesów takich dotąd nie było, jednak absolutnie nie można tego wykluczyć.
Jedno jest pewne. Martwy obywatel jest mniej awanturujący się. I do tego na pewno nie pójdzie na wybory.
{ 3 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Mnie bardzo niepokoi ta sytuacja
Problem realny i pewnie z roku na rok będzie narastał. am niejednokrotnie musiałem zapisywać się do lekarzy prywatnie, bo na NFZ nie potrafili nawet trafnej diagnozy postawić.
Dziękuję za komentarz.