W ostatnich kilku latach bardzo wygodnym rozwiązaniem wszelkich problemów socjalnych, politycznych czy gospodarczych jest zrzucanie wszystkiego na wady przegniłego systemu. Chcąc być modnym wypada być też chociaż trochę antyestablishment’owym (słownik Word oszalał przy tym wyrazie).
Swego czasu pionierem ruchu walki z systemem był niezłomny kandydat na prezydenta Białegostoku Pan Krzysztof Kononowicz, ze swoim wiekopomnym programem głoszący, że „nie będzie niczego„.
Jeżeli antysystemowe postawienie sprawy wystarczy żeby zostać prezydentem USA, zdobyć kilka mandatów w europejskich parlamentach, a nawet zdobyć mandat burmistrza Reykjavik’u (Besti flokkurinn), tym bardziej można zrzucić wszystko na system rozpatrując zażalenie na postanowienie OROZ o umorzeniu postępowania wyjaśniającego.
I tak właśnie, czytając postanowienie okręgowego sądu lekarskiego można by się z przekąsem uśmiechnąć, gdyby nie chodziło o poważną sprawę pacjenta, któremu w potrzebie odmówiono pomocy medycznej.
Sąd lekarski utrzymując w mocy to postanowienie stwierdził , że:
„System opieki zdrowotnej nie jest najlepiej zorganizowany, a kompetencje szpitali są niejednoznaczne, a przykład pacjenta bezwzględnie obnaża słabości tego systemu„.
Sąd dalej argumentuje:
„Wydawałoby się, że sprawa jest banalnie prosta. Mamy prawidłowo postawioną diagnozę, konieczne jest wykonanie operacji. W okolicy, w którym mieszka pacjent funkcjonuje kilkanaście oddziałów i klinik ortopedycznych.”
Dalej:
„A jednak sprawa banalnie prosta nie jest – nie ma w Polsce standardów, które mówiłyby do jakiego ośrodka specjalistycznego takiego chorego przenieść i czy któryś z tych ośrodków ma obowiązek chorego przyjąć. Zarówno pacjent jak i lekarz zdani są na dobrą wolę, osobiste kontakty lub szczęśliwy zbieg okoliczności.„
I błyskotliwa puenta:
„Tak być nie powinno. Przykład ten pokazuje jak zawodny jest nasz system opieki zdrowotnej i jak bezradne lub bezduszne są instytucje koordynatorów, konsultantów, podziały szpitali na różne stopnie referencyjności. Nie tak powinien wyglądać system opieki zdrowotnej, ale nie jest winą lekarza, że w takim systemie pracuje”.
Czyja zatem wina? Wina systemu.**
.
.
.
* Tytuł wpisu nawiązuje do pewnego amerykańskiego zespołu muzycznego
**Jako, że system jako taki jednak nie posiada zdolności procesowej, sprawa o zadośćuczynienie toczy się przeciwko szpitalowi. Nie wyłącza to możliwości skierowania roszczeń względem Skarbu Państwa.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }