Rozmawiając z klientami stwierdzam, że wśród lekarzy i pacjentów przyjął się pogląd, że za działania personelu w szpitalu odpowiedzialność cywilną ponosi szpital i ewentualnie ubezpieczyciel. I słusznie, gdyż zgodnie z przepisami odpowiedzialność za działania podległego personelu odpowiada organizator procesu leczenia.
Nie jest to wprawdzie zasada obowiązująca w każdym przypadku, ale w większości spraw faktycznie można ją zastosować (inaczej sytuacja wygląda też w procesach karnych, gdzie prokurator i sąd powinni drobiazgowo przeanalizować działanie każdego specjalisty i ustalić kto konkretnie zawinił).
A dlaczego tak jest?
Jeżeli leczenie będzie wykonywane na zlecenie, pod kierownictwem konkretnego podmiotu (szpitala), wówczas to właśnie ten podmiot jako organizator będzie mógł ponieść odpowiedzialność za ewentualne błędy w sztuce medycznej członków personelu. Chodzi zatem o organizacyjną zależność jednego podmiotu (lekarza) od drugiego (szpital).
A jak to wygląda w odniesieniu do leczenia w gabinetach i klinikach stomatologicznych? Podobnie.
Posłużę się wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Łodzi. Sprawa dotyczyła leczenia stomatologicznego zęba nr 1 u kilkuletniej dziewczynki. Pacjentka w znieczuleniu miejscowym nie chciała współpracować z lekarzem, wierciła się na fotelu, odczuwała silny ból.
Lekarz stomatolog przerwał leczenie, podjęto decyzję o jego kontynuacji po ogólnym znieczuleniu pacjentki. Znieczulenie ogólne przeprowadził lekarz anestezjolog po wcześniejszym zapoznaniu się z wyposażeniem
Stomatolog przeprowadził zabieg, polegający na opracowaniu zęba nr 1 i rozszerzył zakres operacji o usunięcie resztek korzenia po zębie nr 4.
W pewnej chwili dentysta i anestezjolog zaobserwowali u pacjentki bezdech, a następnie zasinienie ciała dziecka. Anestezjolog wdrożył postępowanie ratownicze polegające na wentylacji chorej workiem samorozprężalnym z tlenem.
Po pojawieniu się w sali zabiegowej pielęgniarki (z kursem ratownictwa medycznego) anestezjolog podjął masaż zewnętrzny serca, wentylację mechaniczną z zastosowaniem worka samorozprężalnego oraz farmakoterapię. Wezwana na miejsce karetka zawiozła dziecko do szpitala, jednak pacjentki nie udało się uratować. Nastąpiło zatrzymanie krążenia i stwierdzono zgon.
Wszczęto w sumie kilka postępowań przeciwko anestezjologowi. Lekarz ten został w postępowaniu dyscyplinarnym został uznany „winnym niedołożenia należytej staranności w procesie znieczulenia”. Uzasadnienie orzeczenia sądu lekarskiego zawiera bardziej precyzyjny opis błędu anestezjologa. Nadal trwa także postępowanie karne, jednak opinie biegłych są dla medyka bardzo niekorzystne.
Rodzice pacjentki złożyli do sądu pozew o zadośćuczynienie za krzywdę (wstrząs psychiczny i tragedia z którą trudno rodzicom będzie się kiedykolwiek pogodzić). Sprawa toczyła się jednocześnie przeciwko: właścicielom kliniki dentystycznej i anestezjologowi.
Sąd jednoznacznie stwierdził, że:
„niezależność zawodowa lekarza w zakresie sztuki medycznej nie sprzeciwia się stwierdzeniu stosunku podporządkowania w rozumieniu powyższego przepisu. Wprawdzie pozwany wykonywał czynności anestezjologiczne na podstawie cywilnoprawnej umowy o świadczenie usług medycznych, ale nie wyklucza to pozostawania przez niego w stosunku podporządkowania wobec kliniki jako jego pracodawcy i zwierzchnika.”
Sądy dwóch instancji orzekły o zadośćuczynieniu dla rodziców pacjentki za krzywdę doznaną na skutek utraty osoby bliskiej. Kwota zadośćuczynienia wyniosła w tym przypadku 115 tys. zł. Sumę tą przyznano łącznie od lekarza anestezjologa i właścicieli kliniki.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }