Po przebyciu kilkuset kilometrów i przecięciu obszarów czterech województw przyszedł dzień by stawić się na długo oczekiwane posiedzenie przed komisją ds. zdarzeń medycznych.
Pobudka o skandalicznej porze (4:30), gdyż posiedzenie wyznaczono na 8:00. Wcześniej oczywiście przygotowanie poruszającego serca wystąpienia, które miało zmienić bieg postępowania przegranego w pierwszej instancji, którego zresztą wtedy nie prowadziłem.
Wszystko po co? Właśnie analizuję protokół z posiedzenia komisji. Dokument zajmuje 3 strony, z czego około 1/2 strony to udział pełnomocnika rodziny pacjenta. Niezbyt imponująco.
Półtora dnia poświęcone na rezultat, który można spokojnie zmieścić czcionką Times New Roman rozmiaru (chyba) 12, na połowie arkusza A4. Deprymujące.
Mimo pozornie tak mizernych efektów, wyjazd okazał się owocny. Komisja podważyła profesorską opinię wydaną przez biegłego onkologa czym przychyliła się do naszej argumentacji zgłoszonej we wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy.
Będziemy czekać na drugą opinię. Reszta protokołu posiedzenia to pytania, na które ma odpowiedzieć nowy biegły.
{ 2 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Zawód prawnik to dziwny zawód – zgadzam się :D.
To jest pierwszy wpis, który przeczytałam i postanawiam, że tu zostaję:) Oby tak dalej! Od siebie mogę polecić równie ciekawą stronkę http://zastrzezone.pl/jak-chronic-domene-internetowa/63,17,22
Pozdrawiam, Iza:)