Dobrym obyczajem, ale też wymogiem formalnym drogi sądowej jest pisemne zgłoszenie swojej sprawy szpitalowi, jeszcze przed skierowaniem do sądu pozwu o zapłatę odszkodowania, zadośćuczynienia czy renty.
Większość umów OC (np. szpitala) zawiera postanowienie zobowiązujące szpital aby o każdej nowej sprawie, w której pacjent zgłasza swoje żądanie finansowe poinformował ubezpieczyciela. Szpitale przekazują zatem nową sprawę ubezpieczycielowi i dalsza korespondencja idzie dwutorowo: do szpitala i do ubezpieczyciela szpitala.
Bardzo często jest to czysta formalność, gdyż zarówno szpital jak i ubezpieczyciel, bez względu na okoliczności, stają okoniem twierdząc, że leczenie było jak najbardziej prawidłowe. Nawet dzisiaj do kancelarii dotarło pismo w, którym kierownik szpitala napisał, że „reasumując wszystkie świadczenia medyczne zostały pacjentowi udzielone zgodnie z aktualną wiedzą medyczną i należytą starannością”.
Czyli sprawa trafi prawdopodobnie do sądu.
Na szczęście nie zawsze tak jest, gdyż zdarzają się przypadki wypłacenia przez szpital (z reguły prywatny), lekarza lub ubezpieczyciela dobrowolnie odpowiedniej kwoty tytułem odszkodowania i zadośćuczynienia.
Niedawno jeden z dosyć znanych lokalnie lekarzy stomatologów popełnił istotne pomyłki przy zakładaniu w żuchwie pacjentki mostu składającego się z 10 zębów. Pacjentka po leczeniu nie czuła zgryzu. Doszły do tego także inne dolegliwości (ból żuchwy) oraz problemy z mówieniem (seplenienie).
Pierwotnie lekarz absolutnie wykluczał możliwość popełnienia błędu i odmawiał racji przytaczanym przez pacjentkę argumentom o źle przeprowadzonym leczeniu.
Dopiero przygotowana w toku postępowania przed izbą lekarską, bardzo negatywna opinia biegłego przekonała stomatologa o konieczności porozumienia się z pacjentką i wypłacenia odszkodowania i zadośćuczynienia.
Sprawa zakończyła się polubownie podpisaniem ugody. Pacjentka uzyskała w ten sposób kilkanaście tysięcy złotych.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }