Jak zapewne już wiesz z lektury innych wpisów znajdujących się na blogu, roszczenia majątkowe związane z błędami medycznymi ulegają przedawnieniu. Zasadą jest termin 3 letni od momentu wyrządzenia lub dowiedzenia się pacjenta o wyrządzonej szkodzie.
W przypadku niektórych roszczeń (związanych przykładowo z zakażeniami szpitalnymi), zastosowanie znajdzie także 10 letni termin przedawnienia.
Dotyczy to np. sytuacji gdy pacjent nie wie, że wyrządzono mu szkodę i odkrywa ją przypadkowo. Często pacjent dowiaduje się o zakażeniu przypadkiem, odbierając wynik badania krwi z którego wynika, iż jest nosicielem wirusa HCV.
Istnieje także dość wyjątkowa sytuacja, gdy termin przedawnienia wynosi aż 20 lat. Dotyczy to przypadków kiedy zdarzenie powodujące szkodę zostaje uznane w procesie karnym za przestępstwo i dochodzi do skazania sprawcy – np. lekarza.
Jeżeli zatem dojdzie do wydania prawomocnego wyroku skazującego za działanie lub zaniechanie związane z udzielaniem pomocy medycznej, wówczas termin przedawnienia może wynieść aż 20 lat. Wprawdzie przepis Kodeksu cywilnego i jego interpretacja nie wymagają wprost wydania prawomocnego wyroku, jednak w praktyce uznaje się, iż wyrok skazujący jest w takiej sytuacji konieczny.
Zatem w interesie zarówno lekarza (broniącego się przed roszczeniami cywilnymi) jak i pacjenta (mogącego dłużej dochodzić swoich roszczeń) jest aktywny udział w procesie karnym i dogodne ukształtowanie terminu przedawnienia roszczeń związanych z błędem medycznym.
{ 2 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Obawiam się, że osoby niemające na co dzień z przepisami, mogą błędnie uznać, że nie należy zgłaszać szkody w ciągu trzech lat od dowiedzenia się o niej, ale w ciągu 10, a nawet 20 lat. Jest to błędny wniosek.
Domyślam się, że chodzi o art. 442 z indeksem 1.
Termin nadal jest trzyletni, a ten dziesięcioletni czy dwudziestoletni nie wydłużają, ale ograniczają termin skuteczności roszczenia. Chodzi o to, że jest ograniczona czasowo możliwość wysunięcia roszczenia, w tym powództwa, przeciw obowiązanemu i – co najważniejsze – niezależnie od momentu dowiedzenia się o szkodzie lub osobie obowiązanej do jej naprawienia. Chodzi o to, że ta osoba, świadoma lub nie, dokonania szkody także nie żyła stale w niepewności, czy będzie zobowiązana do naprawy szkody (o której może nie mieć w ogóle wiedzy). Oczywiście, sąd w konkretnym przypadku może uznać, że powołanie się na ten przepis jest niezgodny z zasadami współżycia społecznego itp., ale to bardzo niepewne. Dlatego zawsze i jak najszybciej należy konsultować sprawę z prawnikiem, bo terminy to rzecz święta. I zwykle nienaruszalne.
PS.
Przepisy nie rozróżniają dowiedzenia się o szkodzie na przypadkowe i nieprzypadkowe. Istotny jest moment dowiedzenia się oraz o osobie obowiązanej do jej naprawienia.
Panie Wojciechu, diabeł tkwi w szczegółach – przypadkowe dowiedzenie się o szkodzie zostało użyte jako przykład dla zobrazowania sytuacji (np.).
Z przepisu wynika wprost, że ” Jeżeli szkoda wynikła ze zbrodni lub występku, roszczenie o naprawienie szkody ulega przedawnieniu z upływem lat dwudziestu„.
Ponadto bez znaczenia jest moment dowiedzenia się o szkodzie i o osobie obowiązanej do jej naprawienia, więc stanowczo bronię stanowiska, że w takim przypadku termin to 20 lat, a nie 3 lata.
Pozdrawiam.