Wstałeś rano. Jak zwykle odczuwałeś pewne znużenie, więc zażyłeś zaraz po śniadaniu (kawa z mlekiem) suplement diety mający dodać energię witalną. Wiadomo: żelazo, żeńszeń, miłorząb japoński. No i jeszcze tabletka na przyswajanie laktozy (w końcu mleko – to z kawy – trawią tylko Twoje dzieci). Jadąc do pracy pomyślałeś, że dzisiaj masz ważne spotkanie i powinieneś być maksymalnie skoncentrowany.
Dobrze, że miałeś w teczce ten specyfik zawierający lecytynę.
Z drugiej strony nie chciałeś wyglądać na zbyt zdenerwowanego. To nieprofesjonalne. Warto było wziąć jedną czy dwie tabletki czegoś zawierającego wyciąg z melisy, głogu czy lawendy.
Aha! Absolutnie nieprofesjonalne byłoby wystąpienie okraszone kropelką potu na skroni – dobrze więc, że kupiłeś te kapsułki zawierające szałwię, pokrzywę i lawendę.
Potem służbowy lunch. Z reguły źle reagujesz na takie przesycone formalizmem spotkania w pracy – jedna tabletka z wyciągiem z mięty na lepsze trawienie i uregulowanie pracy układu pokarmowego.
Po służbowym lunchu – koniecznie tabletka na eliminację zakwaszenia organizmu. Odczuwałeś także dzisiaj taki dziwny chłód rąk. Dobrze, że w telewizji reklamowali specyfik regulujący metabolizm energetyczny organizmu. Po pracy skoczyłeś do apteki i kupiłeś jedno opakowanie na spróbowanie.
Od razu nabyłeś też dla dzieciaków te tabletki oddziałujące na prawidłowy wzrost maluchów (dodatkowo opakowanie na apetyt dla seniorów – babcia będzie zachwycona !) I jeszcze te tabletki hamujące chęć na słodycze i syrop wspomagający apetyt. Zastanawiałeś się też czy wybrać magnez na stres, na skurcze czy dla aktywnych. A Może wszystkie?
À propos apetytu – ostatnio przybyło Ci kilka kilogramów. Dobrze, że widziałeś tę reklamę suplementu na odchudzanie, który wspomaga dodatkowo regenerację wątroby!
Z drugiej strony, może zamiast męczyć się z usypianiem dzieci (po codziennym czytaniu bajek jesteś strasznie zmęczony) lepiej by było zaopatrzyć się w ten reklamowany w radiu lek na lepsze zasypianie. I byłoby po problemie. A tak musiałeś znowu kupić te tabletki z wyciągiem z chmielu na zdenerwowanie spowodowane problemem z zasypianiem Twoich pociech. Ostatnio zużyłeś cale opakowanie w tydzień!
Bym zapomniał – żona chciała przecież opakowanie tych saszetek usuwających nadmiar wody z organizmu (jedna saszetka dziennie nie zaszkodzi, a może cellulit wodny odejdzie w niepamięć).
Dobrze, że Ty nie zapomniałeś – pigułka na pamięć i koncentrację (dla osób pijących kawę) działa perfekcyjnie…
Jedynie profilaktycznie wziąłeś przed snem pigułkę na syndrom niespokojnych nóg, przecież nie chcesz chodzić przez sen. Niby poważnych chorób nie leczy się suplementami, ale w telewizji mówili…
Człowiek piguła w natarciu
Do napisania tego wpisu zainspirował mnie ciąg reklam, który usłyszałem w radiu jadąc samochodem. Właściwie to nie usłyszałem do końca, bo w trakcie poirytowany wyłączyłem radio.
Powyższy model dnia Człowieka Piguły prawdopodobnie jest przesadzony. Natomiast ilość reklam zachęcających do zakupu różnych specyfików mających ułatwić człowiekowi życie jest porażająca.
Niektóre bloki reklamowe sprowadzają się wyłącznie do sugerowania zakupu suplementów rozwiązujących realne lub zmyślone problemy fizyczne i psychiczne konsumentów.
Z tej przyczyny sądzę, że w schemat dnia niektórych ludzi bardzo wyraźnie wpisało się łykanie przeróżnych specyfików. Natomiast Instytut Żywności i Żywienia alarmuje o niebezpieczeństwie przyjmowania w sposób niepodlegający kontroli tak dużych ilości suplementów.
Paradoksalnie prowadzi to bowiem do licznych chorób. Same suplementy diety nie są złe. Część prawdopodobnie pomaga także na niektóre problemy. Chodzi wyłącznie o ilość i nielimitowany sposób rozpowszechniania informacji o działaniu.
Uzasadnione byłoby wprowadzenie regulacji prawnych, sankcjonujących możliwość kontrolowanego reklamowania tego typu specyfików. Wszak nadużywanie suplementów może być groźniejsze dla zdrowia aniżeli kufel piwa. Reklama piwa podlega natomiast ścisłej regulacji.
Paradoksalnie stajemy się społeczeństwem coraz bardziej chorym – mimo faktu, iż coraz więcej środków medycznych (lub paramedycznych) znajduje miejsce w codziennym menu Polaków. Ostatecznie i tak za leczenie zapłaci NFZ. Z pieniędzy Polaków.
{ 6 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Świetny wpis 🙂 tak właściwie to można by dodać jeszcze preparaty na hemoroidy i zapalenie dróg moczowych – ale to już temat na osobną dyskusję 😉 ze swojej strony polecam mleko bez laktozy (jest przepyszne, poranna kawa smakuje lepiej, a wcale nie mam żadnej nietolerancji!) 🙂
Z mlekiem bez laktozy nie jest trochę tak jak z piwem bezalkoholowym? Niby fajne, ale…:)
Nie mogę się z tym nie zgodzić 🙂 aczkolwiek czasem bezalkoholowe musi wystarczyć… 🙂
W istocie tak dramatyczny i nieoczekiwany przebieg miała poranna przejażdżka ulicą Kościuszki w słonecznych i zielonych Katowicach.
Na portalu rynekzdrowia.pl pojawił się interesujący artykuł pokazujący skalę nakładów firm farmaceutycznych na reklamę leków i suplementów diety. Na samą reklamę w pierwszym kwartale 2015 roku przeznaczono ćwierć miliarda złotych (wzrost o 5 % w relacji do analogicznego okresu w 2014 roku).
Chyba mamy iście marksistowskie starcie interesu obywatela z interesem wielkiego kapitału;)
Wydaje mi się panie Michale, że zbytnio się pan denerwuje słuchając radia. Ja na miejscu zażyłbym tabletkę uspokajającą przed włączeniem radia…
Tak. Albo najlepiej suplement diety z kozłkiem lekarskim na uspokojenie:)
Pozdrawiam.