„Lepsza jest najgorsza ugoda, niż najlepszy wyrok sądowy„. Taka dewiza często powtarzana jest przez zwolenników mediacji i pozasądowych trybów rozwiązywania sporu.
Nie zgadzam się z nią, co nie znaczy, że nie lubię zawierać ugód sądowych. Po prostu nie ma sensu zgadzać się na warunki, które nie są obiektywnie sprawiedliwe.
Podoba mi się przywolany przez Leszka Blocha cytat z „Ogniem i mieczem” w której to powieści Jarema Wiśniowiecki powiada: „Zwyciężonym łaskę okażcie, to ją przyjmą z wdzięcznością i pamiętać będą; u zwycięzców w pogardę tylko pójdziecie.”
Możesz pomyśleć, że lubie się procesować i słuchać wygłaszanego przez sędziego wyroku korzystnego dla mojego klienta. Bo rzeczywiście lubię, jak zresztą chyba każdy radca prawny czy adwokat.
Natomiast czasami warto zawrzeć ugodę. Zwłaszcza w sprawach medycznych, gdzie otrzymane od szpitala odszkodowanie może pomóc zminimalizować niekorzystne skutki błędu medycznego.
Środki te mozna przeznaczyć na szybszą rehabilitację i uniknięcie dalszego rozstroju zdrowia. Dla własnego dobra czasem warto ustąpić. Ale nie za wszelką cenę.
Dzisiaj na rozprawie zawarłem ugodę w której pozwany zgodził się zapłacić mojemu klientowi 80 % dochodzonego roszczenia. Uważam to za dobry koniec procesu.
W przypadku szpitali także korzystnym rozwiązaniem może być porozumienie z pacjentem. Niestety z tego rozwiązania korzystają przede wszystkim szpitale prywatne, które bardzo dbają o własną renomę i nie chcą niepotrzebnego szumu wokół popełnianych błędów medycznych.
P.S.: ten Pan z dziwnym wąsem to właśnie przywołany powyżej Jeremi Wiśniowiecki.
{ 4 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Pełna zgoda, niestety państwowe szpitale rzadko idą na ugodę.
Polecam również mój blog o windykacji:
http://skutecznawindykacjanaleznosci.pl/
Zgadzam się z przedmówcą i autorem.
Ugody są czasem dobre.
Inna sprawa, że szpitale nieczęsto chcą na nie iść.
Cieszę się, że jesteśmy tak zgodni. Pozdrawiam.
Chyba nikt nie lubi zawierać ugód sądowych 😉