Biegli z zakładu medycyny sądowej sporządzili opinię. Jeszcze nie wiem czy jest dobrze.

Prowadzę ten proces od 3 lat. Przesłuchiwałem lekarzy zgłoszonych przez pozwane szpitale. Przesłuchiwałem swoich świadków. To jednak nie wystarczy. Postępowanie dowodowe nie zostało jeszcze zakończone. Nikt jeszcze nie padł na matę.

Niegdyś w nauce prawa karnego zwykło mówić się, że królową wszelkich dowodów jest przyznanie się oskarżonego. W procesach medycznych królową dowodów jest opinia biegłego. Zarówno jeśli chodzi o procesy karne jak i cywilne. Przeważnie prowadzę te drugie.

W informatycznym portalu informacyjnym sądów Apelacji Katowickiej dostrzegłem, że  uniwersytet medyczny w końcu złożył w 4 egzemplarzach opinię medyczną w sprawie prawidłowości leczenia młodej dziewczynki. Walczymy o zadośćuczynienie, odszkodowanie i comiesięczną, dożywotnią rentę.

Na opinię czekaliśmy blisko 2 lata. Nie znam jej treści, ale liczę na profesjonalne pismo zawierające logiczne konkluzje. Biegli musieli odnieść się do kilkudziesięciu szczegółowych pytań zadanych przez nas w jednym z pism procesowych. Podobnie rozbudowane pytania złożyły szpitale. Jednym słowem klasyka procesu o błąd w sztuce medycznej.

Pozostaję w stanie OGROMNEJ ciekawości. Nie wiem czy nie zrezygnować z czekania na Pana Przemka (nasz lokalny listonosz) i nie pędzić do sądu przeczytać akta sprawy. Pewnie tak nie zrobię, gdyż cały jutrzejszy dzień już drobiazgowo zaplanowany, ale w tyle głowy pozostanie informacja, że czekam na opinię w tej sprawie.