Wróg u bram czy realizacja praw pacjenta?

Wbrew pozorom, w tym krótkim wpisie nie chcę zajmować się filmem dotyczącym walk o Stalingrad w czasach II Wojny Światowej. Chcę napisać o mocno eksploatowanej w kilku ostatnich dniach decyzji władz dotyczącej tzw. tabletki dzień „po”.

Ostatnio zakupiłem dwa popularne tygodniki, które ze swojego punktu widzenia opisały problem.

W czasopiśmie, które określilibyśmy jako mocno konserwatywne, prof. Chazan przestrzega przed skutkami zdrowotnymi i społecznymi „legalizacji” tej formy zapobiegania ciąży.

Profesor stwierdza także, że na skutek tej zmiany prawnej wzrośnie liczba aborcji z powodu nieskuteczności tabletki.

sturmtiger2

Przyznam, że jest to teza dosyć oryginalna, zwłaszcza, że raczej mówi się o bardzo dużej skuteczności tego typu antykoncepcji. Autorzy ponadto dosyć mocno akcentują możliwe skutki uboczne specyfiku, zwiastując nawet Armagedon.

W drugim tygodniku, o profilu raczej liberalnym światopoglądowo również podkreśla się, że tabletka nie jest dla organizmu całkowicie neutralna jednak skutki społeczne wprowadzenia do obrotu „bezreceptowego” EllaOne są bardzo korzystne. Równocześnie wypowiadający się lekarz stwierdza, że liczba dokonywanych zabiegów przerywania ciąży spadnie.

Co istotne, obydwa czasopisma nie są zbyt zgodne co do tego czy tabletka nie ma efektu wczesnoporonnego, zakazanego w polskim ustawodawstwie. Co można było przewidzieć, Kościół głosi tezę o obejściu ustawy o planowaniu rodziny i grzechach katolików stosujących antykoncepcję farmakologiczną.

I bądź tu pacjencie mądry.

Skala społeczna, polityczna i religijna zjawiska to jedna strona medalu. Należy jednak zwrócić uwagę na indywidualny interes pacjentek chcących skorzystać z przysługujących uprawnień do antykoncepcji awaryjnej.

Wydaje się, że bardziej uzasadnione jest rzeczywiste umożliwienie realizowania praw pacjentek do decydowania o swoim stanie zdrowia. Niepokojące (ale w pewnym sensie zrozumiałe) jest to, że próbuje się instrumentalizować prawa pacjentów, wywołując w tym celu spory ideologiczne. Niedługo wybory, a wiadomo, że takie tematy sprzedają się najlepiej w ogniu kampanii wyborczej.

Czy zatem Komisja Europejska i Ministerstwo Zdrowia przyprowadziły do bram tytułowego wroga? Chyba nie – niech każdy zadecyduje we własnym zakresie, i bez nacisku z zewnątrz co jest dla niego najlepsze.