Groźnie wyglądający jegomość wartko wkroczył na salę rozpraw Sądu Okręgowego. Po czerwonym żabocie na czarnej todze można było rozpoznać prokuratora. Prokurator z rozmachem rozłożył się z aktami przy stole znajdującym po lewej stronie składu orzekającego.
Po klientce zobaczyłem lekkie zaniepokojenie. Prokurator przecież zajmuje wysokie miejsce w leksykonie słów budzących powszechną trwogę. Z reguły niesłusznie, ale faktem jest też to, że wymiar sprawiedliwości nie ma w Polsce dobrej prasy. Do powszechnej świadomości trafiają raczej pomyłki i nadużycia organów ścigania, niż chwalebne osiągnięcia wojowników Temidy.
I co zrobił prokurator na rozprawie o ustalenie płci?
Przesłuchanie świadków, powódki i pozwanych (rodziców) przebiegało bez zakłóceń. Prokurator zadał w zasadzie jedno pytanie do matki powódki:
- „Czy szukała Pani pomocy psychologa / psychiatry jak córka powiedziała, że jest osobą transseksualną”?
- „Owszem szukałam…”
- Dziękuję, nie mam więcej pytań.
Dlaczego prokuratura bierze udział w procesie? Bo może. Zgodnie z przepisami, w każdej sprawie prokurator może wziąć udział jeżeli uzna, że tego wymaga ochrona praworządności, praw obywateli lub interes społeczny.
W niektórych przypadkach prokuratorzy apelowali od wyroków o ustaleniu płci. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że raczej w procesach, które miały w jakimś stopniu znaczenie przełomowe – jak chociażby w sytuacji udziału małżonka transseksualisty w procesie.
Jak będzie teraz – nie wiadomo. Wiadomo, że kwestia transseksualizmu ma duże zabarwienie ideologiczne i polityczne (cyt.”Gender niszczy Polskę i polską rodzinę”).
Teraz czas na opinię biegłego seksuologa.