Przygotowując się niedawno do rozprawy przed sądem w sprawie o zadośćuczynienie i rentę związaną z błędem medycznym zastanawiałem się czy lekarze wezwani na rozprawę w charakterze świadków będą bez żadnego zastanowienia opowiadać o przypadku swojego pacjenta.
Wydawać by się mogło, że nic nie stoi temu na przeszkodzie, w końcu stają przed Wysokim Sądem, przed którym nic nie wolno ukrywać. Otóż nic bardziej mylnego. I tak jak przewidywałem, każdy z lekarzy szczegółowo opowiadał o swojej przygodzie z pacjentem.
Lekarz stając przed sądem cywilnym nie powinien ujawniać tajemnicy zawodowej, której powiernikiem stał się w trakcie udzielania pomocy medycznej.
W trakcie „zwykłego” postępowania cywilnego lekarz nie może ot tak opowiadać o szczegółach związanych z leczeniem. Najpierw powinien zapytać pacjenta o zgodę na ujawnienie tajemnicy lekarskiej. Jeżeli występuje w procesie w charakterze strony (pozwanego), wówczas dla własnej obrony może taką tajemnicę ujawnić bez uzyskiwania na to zgody.
Jednak w sprawie innego podmiotu (szpitala), powinien postarać się o zwolnienie z tajemnicy zawodowej (przez pacjenta lub jego przedstawiciela ustawowego).
Postępowanie przed sądem cywilnym tym różni się od postępowania karnego, dyscyplinarnego czy przed wojewódzką komisją ds. orzekania o zdarzeniach medycznych, że lekarz nie jest z urzędu zwolniony z obowiązku zachowania tajemnicy.
W tej sprawie możliwe stanie się skierowanie do sądu pozwu o zadośćuczynienie za naruszenie prawa pacjenta do zachowania w tajemnicy informacji z nim związanych. Decyzja oczywiście będzie należała do mojego klienta.
Tematu związanego z naruszeniem tajemnicy zawodowej wcale nie byłoby, gdyby personel medyczny lepiej znał swoje prawne obowiązki związane z całym procesem leczenia.
Aż prosi się zacytować starą rzymską maksymę mówiącą, że nieznajomość prawa szkodzi.