Co jeśli pacjent nie wie, w którym szpitalu doszło do zakażenia?

Jesteś w szpitalu A. Wykonano kilka badań i odesłano Cię do szpitala B. W związku z faktem, że jakaś procedura jest zakontraktowana w szpitalu C, tam Cię właśnie kierują. Operacja, leczenie i trafiasz do domu. Po jakimś czasie wykonujesz rutynowe badania i szok: jesteś nosicielem wirusa HCV.

Nosicielstwo HCV jest groźne i może powodować wiele niebezpiecznych dla życia i zdrowia chorób, na czele z wirusowym zapaleniem wątroby typu C. Zakażenie nie jest normalnym efektem leczenia, więc słusznie myślisz, że należy Ci się zadośćuczynienie za krzywdę oraz odszkodowanie jeżeli ponosisz koszty leczenia.

Pojawia się jednak problem. Kto mnie zaraził wirusem? Myślisz sobie, że nie da się tego ustalić i pewnie nie masz szans na rekompensatę. Błąd.

Faktycznie, procesy związane z tym, że kilka szpitali mogło zarazić pacjenta, nie należą do prostych. Każdy ze szpitali broni się twierdząc, że do zakażenia doszło gdzieś indziej. Dochodzi do swoistej „spychologii”… Sytuacja komplikuje się jeżeli pacjent przebywał w kilku placówkach w niedługich odstępach czasowych.

sala-operacyjnaW takim przypadku, nawet wykonanie badań wstępnych w szpitalu może nie doprowadzić do wykrycia HCV – wirus w okresie tzw. okienka serologicznego (okresu wylęgania) nie jest możliwy do wykrycia.

Podstawowym zadaniem pacjenta w takim sporze jest wykazanie, że nie był zakażony przed trafieniem do pierwszej placówki. Pacjent powinien dowodzić np. że przed hospitalizacją nie przebywał w miejscach gdzie mogło dojść do zakażenia. Orzecznictwo sądowe wymaga od pacjenta uprawdopodobnienia (a nie udowodnienia), że zakażenie miało miejsce w szpitalu.

W jednym z wyroków Sąd Apelacyjny wskazał, że takie uprawdopodobnienie ma miejsce gdy:

  •  pacjent w czasie przyjmowania do szpitala nie był zarażony chorobą,
  •  stwierdzono w tym samym czasie, w tym samym szpitalu inne przypadki zakażenia,
  •  w szpitalu wystąpiły negatywne oceny sanitarno-epidemiologiczne,
  •  w placówce medycznej niezachowano wymagań czystości sprzętu i personelu medycznego,
  • nastąpiło zakażenie„szpitalnym” lub „pozaszpitalnym” typem bakterii (nie wirusa),
  • ustalenie, że zakażenie nie mogło nastąpić w ramach kontaktów rodzinnych,
  • upływ czasu od pobytu w szpitalu do stwierdzenia objawów zakażenia, odpowiadający przyjętym w medycynie okresom inkubacji choroby.

Jeżeli sąd stwierdzi, że do zakażenia  wirusem (ale także np. gronkowcem złocistym) doszło w którymś ze szpitali, w którym przebywał pacjent, to mimo braku możliwości jednoznacznego ustalenia, w którym szpitalu to nastąpiło, nie oddali powództwa zakażonego pacjenta.

Wobec niemożności pewnego ustalenia zakażenia powoda, sąd powinien ustalić najbardziej prawdopodobne źródło zakażenia (na tym polega właśnie uprawdopodobnienie).

Prowadziłem kiedyś z powodzeniem proces, w którym zakażony pacjent dochodził roszczenia, mimo, że przebywał w krótkim czasie w kilku śląskich szpitalach. Sytuacja była dynamiczna i pacjent był przewożony z jednej placówki do drugiej – wszędzie dochodziło do zabiegów łączących się z naruszeniem ciągłości tkanek.

Jak widać nawet w wydawałoby się trudnej sytuacji można znaleźć korzystne rozwiązanie i wygrać proces ze szpitalem o odszkodowanie i zadośćuczynienie.