Od kilku dni po mediach krąży informacja o procedowaniu przez parlament ustawy dotyczącej zniesienia obowiązków szczepień. Sam fakt przetoczenia się przez Sejm podobnej ustawy jest nieporozumieniem, chociaż podobnych absurdów w historii polskiego parlamentaryzmu było więcej. Przypomnieć można chociażby aż za bardzo zaszczepionego posła Gabriela Janowskiego, który w obronie polskiego cukru swego czasu radośnie podskakiwał przy mównicy sejmowej.
Teraz przedstawiciele ruchów antyszczepionkowych, zwani również ruchami proepidemicznymi są w natarciu i korzystają z łaski poparcia ze strony parlamentarzystów.
Mamy natomiast do czynienia z projektem, co do którego rozsądni (przede wszystkim lekarze, bo to raczej ich działka) mają jednoznacznie negatywny stosunek. Wśród popierających projekt znalazł się natomiast znachor proponujący leczenie raka przy pomocy witaminy C. W zasadzie z teoriami absurdalnymi nie powinno się wcale dyskutować, jednak kwestia trafiła pod obrady parlamentu i niestety stała się sprawą poważną.
I nikogo nie przekonuje zdanie wielu podmiotów, w tym stanowisko Naczelnej Rady Lekarskiej, z której wynika, że „szczepienia są najlepszą metodą profilaktyki chorób zakaźnych dla wszystkich osób, niezależnie od wieku.”
Powinniśmy poczekać aż do Sejmu wpłynie projekt ustawy stwierdzającej, że Ziemia jest płaska, albo oficjalnie kwestionującej teorię Darwina, „bo przecież ja na pewno nie pochodzę od małpy”. A żeby ukoronować nowy porządek, na gruzach Pałacu Kultury i Nauki stanie kolumna „Matki Boskiej Hetmanki Polskiej”, co zresztą już postulował jeden z ministrów.
Oprócz jawnego absurdu rzuca się w oczy jeszcze jeden aspekt. Hipokryzja.
Jeden z posłów twierdzi, że jest to obywatelski projekt ustawy, pod którym podpisało się ponad 100 tysięcy obywateli. Ciekawe, że gdy projekt komitetu „Ratujmy Kobiety” zebrał ponad 400 tysięcy podpisów, wówczas taka argumentacja nie spowodowała skierowania sprawy do dalszych prac.
Obłuda i głupota level hard.