Tragiczna sprawa, która znalazła swój finał w sądzie w sprawie o zadośćuczynienie dla dziecka. Dziecko po porodzie przez kilka dni przebywało wraz z matką w szpitalu. Zostało wypisane ze standardową formułą wpisywaną w kartach informacyjnych – “w stanie ogólnym dobrym.”
Mały Kacper po kilkunastu dniach po urodzeniu trafił ponownie do szpitala z powodu pogorszenia stanu zdrowia. Stwierdzono podwyższenie temperatury ciała, rozpoznano ropne zapalenie opon mózgowych.
Dalsze badania laboratoryjne płynu mózgowo-rdzeniowego wykazały obecność bakterii escherichia coli, w próbce krwi stwierdzono obecność bakterii streptococcus coli. W badaniu USG ujawniono także krwawienie do tkanki mózgowej. Na nieszczęście, u chłopca rozpoznano także posocznicę (sepsę). Bezpośrednią przyczyną stanu zdrowia powoda była posocznica bakteryjna z zapaleniem opon mózgowych, powikłania w układzie homeostazy i krwawienie do centralnego układu nerwowego.
Skutkiem tego wszystkiego, u małoletniego Kacpra wystąpił niedowład połowiczny lewostronny z opóźnieniem rozwoju ruchowego, umiarkowane upośledzenie funkcji lewej kończyny górnej, umiarkowane ograniczenie możliwości poruszania się z możliwością wystąpienia dalszych konsekwencji zdrowotnych.
Jak do tego doszło?
Bez wątpienia powodem nieszczęścia była infekcja bakteryjna. Wątpliwości budziło to, w którym momencie doszło do zakażenia noworodka bakteriami escherichia coli i streptococcus coli. Opinie biegłych mikrobiologów nie były jednoznaczne. Według nich mogło dojść do zakażenia okołoporodowego. Jednak zdaniem biegłych infekcja mogła wdać się także w trakcie drugiego pobytu dziecka w szpitalu.
W trakcie procesu o zadośćuczynienie dla dziecka okazało się jednak, że duży błąd popełnił personel szpitala, który zezwolił na pobyt Kacpra w domu mimo tego, że formalnie zakwalifikowano dziecko do leczenia szpitalnego, a także wykonano u dziecka wkłucie dożylne. Błąd wynikał także z nieudzielenia matce dostatecznych informacji o ryzyku przebywania noworodka z wykonanym wkłuciem dożylnym. Biegli stwierdzili brak staranności i naruszenie procedur przez personel.
Co ważne, w procesie nie stwierdzono uchybień sanitarnych po stronie szpitala, co z reguły jest przesłanką ustalenia jego winy w procesach medycznych, a o czym pisałem w artykule umieszczonym pod tym linkiem.
W wyniku kilkuletniej batalii małoletni powód uzyskał wysokie zadośćuczynienie (600 000 zł) i comiesięczną rentę. Sąd ustalił także odpowiedzialność szpitala za możliwe przyszłe powikłania.
Zwycięstwo powoda jest bezdyskusyjne. Jednak nawet taka kwota nie jest w stanie zrekompensować krzywdy wyrządzonej na całe życie.
Więcej o skomplikowanych procesach związanych z zakażeniami szpitalnymi przeczytasz w artykule pt. “Odszkodowanie i zadośćuczynienie za zakażenie szpitalne.”
{ 1 komentarz… przeczytaj go poniżej albo dodaj swój }
Cieszy że sprawa znalazła swój finał niestety szkody już zostały wyrządzone.