Coraz szybsza praca polskich sądów to realny efekt niedawno wprowadzonych reform wymiaru sprawiedliwości? Akurat! Abstrahując czy jesteś za rządem czy wręcz przeciwnie, nie sposób w sposób zgody z rzeczywistością utrzymywać, że sprawy sądowe trwają krócej niż kiedyś. Jest wręcz przeciwnie. Pierwsza rozprawa w sprawie o błąd medyczny to z reguły efekt wielu miesięcy oczekiwań.
To całkiem długo i szczerze pisząc nie odczuwam żadnych pozytywnych efektów zmian w systemie sądownictwa. Możliwe jednak, że w jakiś sposób sytuację polepszy nowelizacja Kodeksu postępowania cywilnego, która weszła w życie ( w większości) w dniu 7 listopada. Dla zobrazowania sytuacji, zapoznaj się z przykładem sprawy, która jest obecnie na wokandzie jednego z sądów okręgowych w centralnej Polsce:
Sam przypadek nie jest jakiś nadzwyczajny pod względem proceduralnym, natomiast całkiem złożony pod kątem medycznym – z pewnością nie obejdzie się bez przeprowadzenia dowodu z opinii biegłego. Po skutecznym przeprowadzeniu przez pacjentkę postępowania przed wojewódzką komisją ds. orzekania o zdarzeniach medycznych (jest to komisja, która dotychczas działa całkiem sprawnie i rzetelnie prowadzi swoje postępowania w przeciwieństwie do dużej części tych podmiotów) i dwukrotnym wydaniu przez komisję orzeczenia o zdarzeniu medycznym, szpital zaproponował pacjentce stosunkowo kilka tysięcy złotych tytułem zadośćuczynienia.
Pacjentka nie zgodziła się, zwłaszcza, że do dnia dzisiejszego odczuwa skutki powikłań operacji ciężkiej wady wrodzonej serca – ubytku przegrody między przedsionkowej. Skutki te wiąże bezpośrednio z przebytą w szpitalu hospitalizacją. Pacjentka nie może wykonywać tych czynności co kiedyś (sport, wędrówki), ponadto wymaga regularnej rehabilitacji.
Pozew został w tej sprawie złożony na wakacjach, pod koniec sierpnia. Chodzi o zadośćuczynienie w kwocie 200 000 zł. Dzisiaj wpłynęło do kancelarii zawiadomienie o pierwszym terminie rozprawy. Początkowo myślałem że to jakaś pomyłka. Sąd wyznaczył termin rozprawy na dzień 1 czerwca 2020 roku. Można by pomyśleć, że to prezent z okazji Dni Dziecka, jednak pacjentka niedawno skończyła 64 lata…
No więc mamy prawie rok oczekiwania na pierwszy termin rozprawy. Sądzenie się w Polsce to doprawdy zadanie dla cierpliwych. Ciężko też przewidzieć co się na tej rozprawie właściwie wydarzy – może potrwać 15 minut i służyć jedynie kwestiom proceduralnym. Niewykluczone też, że sędzia wezwie na ten termin świadków i będziemy mieli już częściowo przeprowadzone postępowanie dowodowe. Tego na dzień dzisiejszy nie wiem i się przez najbliższe kilka miesięcy nie dowiem.
Pewne jest jedno. Sam proces o błąd medyczny to będzie kilka lat walki sądowej. I niezależnie od tego kto wygra, nikomu nie opłaca się aż tak długo czekać. Pacjent wytaczając powództwo, chciałby jak najszybciej uzyskać zadośćuczynienie, opłacić rehabilitację i przestać wreszcie finansować leasing swojego prawnika.
Nie inaczej jest w przypadku szpitala – główne księgowe szpitali dostają corocznych zaburzeń pracy serca na wieść, że żaden z prowadzonych przeciwko placówce procesów procesów o błąd medyczny się jeszcze nie zakończył. Do tego, w razie przegranej, dochodzi konieczność powiększenia zadośćuczynienia czy odszkodowania o narastające odsetki. W razie kilkuletnich procesów – odsetki i pozostałe koszty procesu mogą sięgać nawet kilkudziesięciu proces początkowo dochodzonej kwoty.
Jak zatem widzisz, niezależnie po której stronie stoisz, długi proces nie opłaca się nikomu.
Dla cierpliwych – link do strony stowarzyszenia prokuratorów LEX Super Omnia, na której znajdziesz raport dotyczący pracy prokuratorów w sprawach o błąd medyczny (rozdział VI raportu). Dokument powstał w 2018 roku, jednak nadal pozostaje aktualny.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }