Ustawa o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi zawiera wiele dziwnych przepisów, które – jak dotychczas mi się wydawało – nie mają najmniejszego zastosowania i powstały mniej więcej w XIV wieku. Zaraz po epidemii Czarnej Śmierci, czyli Dżumy, która zdziesiątkowała Europę za czasów króla Kazimierza Wielkiego.
Ustawa jako jedna z nielicznych nadal posługuje się pojęciem felczera (quasi lekarz – zawód wprowadzony w Polsce Ludowej ustawą z 1950 roku) i nakłada jakże praktyczny obowiązek usuwania „padłych zwierząt” przez właścicieli, posiadaczy i zarządzających nieruchomością.
Ustawa ta w praktyce naszej kancelarii przydawała się dotychczas do wykazania w trakcie procesów sądowych o zakażenia szpitalne, że konkretna bakteria (clostridium difficile, gronkowiec złocisty MRSA czy pałeczka ropy błękitnej) jest lub nie jest typowo szpitalna, co ma znaczenie w wielu postępowaniach. Pozostałe zapisy ustawy były dosyć egzotyczne i spotykane tak często jak kapibary w Sosnowcu.
Aż do dzisiaj, kiedy mamy w Polsce zagrożenie epidemiczne * COVID 19 i coraz częściej słyszymy o ograniczaniu praw obywateli, stanach zagrożenia epidemicznego czy przymusowych kwarantannach. Ustawa nabiera realnego kształtu i zaczyna być w praktyce stosowana. A jest całkiem ciekawie, bo wszystkie osoby przebywające na terytorium Polski (nie tylko obywatele) mogą zostać poddane całkiem różnorodnym torturom związanym z zapobieganiem i zwalczaniem zakażeń wirusem Sars-cov, czyli koranowirusem.
Do obostrzeń, które mogą zostać nałożone na obywateli należą obowiązek poddania się:
a) zabiegom sanitarnym,
b) szczepieniom ochronnym (warto poprosić lekarza o te nieco droższe, ale niepowodujące autyzmu 😉 )
c) poekspozycyjnemu profilaktycznemu stosowaniu leków,
d) badaniom sanitarno-epidemiologicznym, w tym również postępowaniu mającemu na celu pobranie lub dostarczenie materiału do tych badań,
e) nadzorowi epidemiologicznemu,
f) kwarantannie,
g) leczeniu (isotny wyjątek od zasady autonomii pacjenta),
h) hospitalizacji (j.w.),
i) izolacji.
Ponadto w obliczu epidemii, istnieje możliwość de facto zakazania wykonywania określonych prac, przy wykonywaniu których istnieje możliwość przeniesienia zakażenia lub choroby zakaźnej (zamknięcie restauracji co właśnie ma miejsce) czy stosowania się do innych zakazów i nakazów Państwowej Inspekcji Sanitarnej (zabawny skrót swoją drogą).
Klamrę zakresu przymusowego obcowania obywateli z państwem polskim w związku z zagrożeniem epidemicznym domyka obowiązek udzielania danych i informacji określonym organizacjom państwowym, takim jak Państwowa Inspekcja Sanitarna, Wojskowa Inspekcja Weterynaryjna, instytuty badawcze, ośrodki referencyjne.
Jeżeli chcesz jeszcze bardziej zepsuć sobie nastrój, zapraszam serdecznie do przeczytania artykułu w Wikipedii o historii Czarnej śmierci w XIV wiecznej Europie. Z kolei więcej o ograniczeniu praw pacjenta w związku z zaistniałą sytuacją, przeczytasz tutaj.
*Zgodnie z ustawą, za zagrożenie epidemiczne uznaje się zaistnienie na danym obszarze warunków lub przesłanek wskazujących na ryzyko wystąpienia epidemii
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }