Rynek zdrowia, TVN24.pl oraz inne źródła informują o mnożących się przypadkach zakażeń bakterią zwaną potocznie New Delhi. Problem jest poważny, gdyż może w przeciągu krótkiego czasu dotknąć wielu pacjentów polskich szpitali, a w dalszej perspektywie prowadzić do procesów sądowych z tytułu zakażenia bakterią New Delhi czy nawet odpowiedzialności cywilnej państwa polskiego.
Czym jest New Delhi i dlaczego tak się nazywa? Jak możesz łatwo przeczytać w sieci, pierwsze przypadki bakterii odnotowano w 2008 roku u pacjenta ze Szwecji leczonego w szpitalu w indyjskim mieście New Dehli. Kolejne przypadki zakażeń zostały po krótkim czasie odnotowane także w Pakistanie, Stanach Zjednoczonych czy Japonii. Przyszedł też czas na Europę. Pierwszego pacjenta będącego nosicielem New Delhi wyizolowano w Belgii.
Po jakimś czasie bakteria dotarła do Polski. Kilka lat temu głośno było o jej nosicielstwie w Białymstoku, Poznaniu czy Warszawie. Obecnie jest wykrywana w coraz większej liczbie szpitali i może niedługo stanowić znaczne zagrożenie dla życia i zdrowia pacjentów.
Gwoli ścisłości – New Delhi nie jest nową czy odrębną bakterią, ale enzymem o symbolu NDM-1 który może się znajdować w innej bakterii. Znaczy to, że bakteria Klebsiella pneumoniae czy bakteria Escherichia coli może zawierać enzym NDM-1. Enzym ten jest głównym powodem strachu lekarzy i naukowców. Sprawia on, że bakteria jest oporna na znane medycynie leki. Antybiotykoterapia może nie odnieść skutku, bo antybiotyk po prostu nie zadziała. Z kolei sama bakteria może prowadzić do tak poważnych reakcji organizmu jak jego ogólnoustrojowe zakażenie – sepsa.
Problemy pacjentów mogą wynikać z nieprawidłowej polityki przeciwzakażeniowej w szpitalu (np. złej organizacji pracy szpitalnego zespołu ds. zakażeń szpitalnych). Jeżeli pacjent zostanie zakażony bakterią szczepu New Delhi z powodu zaniedbań placówki, wtedy proces sądowy o odszkodowanie i zadośćuczynienie będzie opierał się na wielokrotnie opisywanych przeze mnie zasadach odpowiedzialności szpitala za spowodowanie lub umożliwienie zakażenia szpitalnego.
Jednak możemy wyobrazić sobie także odpowiedzialność Skarbu Państwa za zakażenia bakterią. Według wielu specjalistów w dziedzinie mikrobiologii, ostatnie kilka lat to okres zaniedbań polskich władz w opracowaniu polityki przeciwdziałania zakażeniom spowodowanym New Delhi. Obecny konsultant krajowy ds. mikrobiologii wprost obwinia byłego ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła o zbagatelizowanie problemu. Sprawa jest poważna, bo raczej żaden szpital nie jest w stanie opracować takiej polityki właściwej dla całego kraju, gdyż jest to zadanie władz publicznych, a nie jednostkowych podmiotów z branży medycznej.
Zresztą poprzednia krajowa konsultantka ds. mikrobiologii, prof. Waleria Hryniewicz zrezygnowała ze stanowiska właśnie z tego powodu, że nie udało jej się wdrożyć Narodowej Strategii Walki z Antybiotykoopornością (informacja za Rynekzdrowia.pl). Inne stanowisko na dzień dzisiejszy ma Państwowa Inspekcja Sanitarna. Według tej instytucji, obecne procedury powinny wystarczyć w walce z bakterią.Niestety praktyka może pokazać, że to konsultanci mają rację i po prostu państwo polskie przespało problem. I może spotkać się z roszczeniami pacjentów związanymi z nieopracowaniem odpowiednich procedur.
Dlaczego uważam, że Polska jest zobowiązana do zapewnienia takiej ochrony przed zakażeniami?
Otóż ustawa zakażeniowa upoważnia ministra zdrowia i Radę Ministrów do opracowania zaleceń, modeli działania czy programów zdrowotnych służących przeciwdziałaniu szerzeniu się zakażeń lub chorób zakaźnych. Wydaje się, że w sytuacji kryzysowej takie uprawnienie władz publicznych należy traktować jako ich obowiązek.
Obowiązek wynikający zresztą z Konstytucji, która jasno mówi, że władze publiczne są obowiązane do zwalczania chorób epidemicznych.
Problem jest realny i coraz bardziej rozpowszechniony o czym świadczą przypadki osób zwracających się o pomoc do kancelarii:
„W wyniku uzyskania dokumentacji medycznej zauważyłam iż laboranci na czerwono zaznaczyli Patogeny alarmowe np. Klebsiella pneumoniae inaczej New Delhi, Acinetobacter baumanii , Pseudomonas aureginosa (…)”
To fragment jednego z e-maili, które trafiły na naszą skrzynkę pocztową. Pytaniem właściwym nie jest to, czy na wokandy polskich sądów trafią sprawy związane z zakażeniami i chorobami wywołanymi przez New Delhi. Bardziej trafna będzie refleksja, kiedy to nastąpi.
{ 1 komentarz… przeczytaj go poniżej albo dodaj swój }
Witam serdecznie czy ktoś sądził się już w sprawie bakterii delhi?proszę o pomoc