Internauta przemierzając nieprzebrane i dziewicze przestrzenie ekosystemu zwanego Internetem trafił na mój blog wystukując wcześniej w wyszukiwarce Google frazę:
„Apelacja – czy warto?”
Nie trzeba być szczególnym ombibusem by wywnioskować, że internauta przegrał swój proces – od korzystnych wyroków raczej nie zdarza się apelować.*
W głowie zwizualizował mi się obraz zdruzgotanego niepowodzeniem, rozdartego wobec możliwych wyborów i niepewnego co do dalszych losów powoda (lub pozwanego), który przegrawszy proces o błąd medyczny stanął przed ważną życiowo i jakże dramatyczną decyzją – apelować czy nie apelować od wyroku?
Nie znajdziesz tutaj uniwersalnej prawdy, która jak drogowskaz powie Ci czy powinieneś złożyć tę apelację. Bo czasem warto a czasem nie warto.
Musisz bowiem wiedzieć, że wyrok najprawdopodobniej został wydany po przeprowadzeniu przez sędziego gruntownej i wnikliwej analizy materiału dowodowego. Taka jest zasada, chociaż czasami można mieć wątpliwości. Najprawdopodobniej nie znaczy na pewno.
Sędziowie są mądrymi ludźmi, którzy wiedzą jak stosować przepisy. Jednak mądrzy ludzie też popełniają błędy i wydają niesłuszne wyroki. Czasami sędzia ma gorszy dzień, pominie jakiś ważny dowód lub zapomni o istotnej kwestii proceduralnej, która w wyniku apelacji może „położyć” wydany wyrok.
Czasami może się okazać, że sędzia źle rozłoży ciężar dowodu i nakaże zakażonemu pacjentowi udowodnić w którym momencie i podczas, której wymiany wenflonu został zakażony bakterią gronkowca złocistego. A przecież na blogu łatwo znajdziesz informację, że przeprowadzanie dowodów w procesach medycznych to rollercoaster, z którego wykoleił się niejeden profesjonalny sędzia czy pełnomocnik.
I co masz zatem zrobić drogi Czytelniku? Porozmawiaj ze swoim prawnikiem i dowiedz się jakie mogą być Twoje mocne a jakie słabe strony w potencjalnej II instancji. A jeżeli nie masz dotychczas pełnomocnika i występowałeś samodzielnie w procesie to wiedz, że to jest ostatni dobry moment by fachowy prawnik zaczął prowadzić Twoją sprawę.
*Nawet jeżeli byłbyś obywatelem kochającym spędzać czas w sądzie (są takie przypadki) i chciałbyś apelować od korzystnego dla siebie wyroku to sąd mógłby uznać, że taka apelacja jest po prostu niedopuszczalna.
{ 2 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Panie Mecenasie dodałabym chyba tylko jeszcze małą przestrogę, a zarazem zachętę dla pacjentów szukających pomocy na etapie apelacyjnym – aby dali szanse pełnomocnikowi na napisanie świetnej apelacji, a taka wymaga czasu, szczególnie w sprawach błędów medycznych. Szukanie pełnomocnika na dwa dni przed terminem to jednak trochę za późno. Pacjent też musi dbać o swoje interesy 🙂
Dwa dni to faktycznie niewiele, ale cuda można zdziałać 😉