Feminizacja twarzy przy korekcie płci budzi wiele kontrowersji zwłaszcza w polskim prawodawstwie. Większość spraw o ustalenie płci, które prowadzimy w kancelarii Grabiec Legal, dotyczy przypadków osób transseksualnych M/K. Procesów tego typu jest około 2 razy więcej niż postępowań K/M. Nie wiem, czy taka proporcja znajduje potwierdzenie w bardziej obiektywnych badaniach lub statystykach, jednak tak kształtuje się sytuacja w odniesieniu do naszych klientów.
Kiedy można przeprowadzić operację feminizacji twarzy?
W mailach, jakie otrzymujemy od Klientów, przewijają się pytania dotyczące tego, jakie zabiegi medyczne mogą zostać przeprowadzone jeszcze przed formalnym wszczęciem postępowania sądowego. Większych kontrowersji nie wzbudza to, że klienci rozpoczynają terapię hormonalną jeszcze przed zwróceniem się do nas o pomoc. Zupełnie prawidłowe jest też wykonanie badania dna oka czy oznaczenie kariotypu. Jednak schody i wątpliwości zaczynają się przy inwazyjnych zabiegach chirurgicznych.
Jedna z klientek zapytała kilka dni temu, czy prawdą jest, że operacja feminizacji twarzy (FFS – Facial Feminization Surgery) może zostać wykonana dopiero po wymianie dokumentów osobistych. W mojej ocenie nie ma takiego wymogu prawnego. Potwierdza to zresztą praktyka sądowa.
Wystarczająca w takim przypadku będzie bowiem świadoma i swobodna zgoda na leczenie. Oczywiście najbardziej pożądana jest sytuacja, gdy osoba trans może przy okazji przedstawić zaświadczenie od seksuologa diagnozujące zaburzenia identyfikacji płciowej. Chodzi o to, żeby chirurg nie przeprowadził operacji u osoby dotkniętej zaburzeniami psychicznymi. To właśnie one wyłączają możliwość podjęcia przez tę osobę świadomej decyzji o poddaniu się operacji. Wskazują raczej na przymusowe leczenie psychiatryczne, a nawet konieczność złożenie odpowiednich dokumentów (wniosek o ubezwłasnowolnienie). Nieco inne zasady dotyczą jednak zabiegów takich jak orchidektomia, w wyniku której metrykalny mężczyzna traci zdolność płodzenia.
Dlaczego jest to tak istotne?
W Kodeksie karnym znajduje się przepis mówiący o odpowiedzialności karnej sprawcy pozbawiającego człowieka zdolności płodzenia. Jest to tzw. ciężkie uszkodzenie ciała. Przyjmuje się, że przed uzyskaniem prawomocnego orzeczenia o ustaleniu płci, nie można dokonać takiego zabiegu. Lekarz-operator narażałby się w takiej sytuacji na poważne konsekwencje karne, łącznie z ryzykiem orzeczenia kary pozbawienia wolności. Żaden rozsądny lekarz nie przeprowadzi zatem zabiegu bez „podkładki” w postaci wyroku sądu o ustaleniu płci. Praktyka jest jednak przeróżna i wynika ze swoistej internacjonalizacji procesu leczenia. Klienci mieszkają w krajach, w których wymogi prawno-medyczne dotyczące korekty płci są bardziej liberalne (vide Królestwo Niderlandów).
Często zatem trafiają do nas już po przeprowadzonych operacjach – niedopuszczalnych z punktu widzenia polskich przepisów. Zdarza się też, że upragniony zabieg jest już zaplanowany a bilet lotniczy do Tajlandii feminizacji (częsty kierunek turystyki medycznej), dawno zarezerwowany. Nieco komplikuje to modelową sytuację polegająca na tym, że pacjent najpierw ustala sądownie płeć i dopiero po tym przystępuje do zabiegów chirurgicznych, np. do operacji feminizacji twarzy. Z reguły wcześniejsza operacja nie zamyka jednak drogi do uzyskania korzystnego wyroku.
Zmienia jednak tyle, że niekiedy trzeba się intelektualnie nagimnastykować i wytłumaczyć sądowi, że można ustalić płeć danej osoby mimo już dawno przeprowadzonych zabiegów chirurgicznych.
Jak widzisz, wątpliwości jest wiele. Blog o prawie medycznym pomoże Ci je rozwiać.
{ 3 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Thanks Angie, he’s a talented guy!
Widzę różnicę jednak w wymaganiu “podkładki w postaci wyroku sądu”, a faktem, że osoba transseksualna podchodząc do zabiegu ma już zmienione dane w dowodzie . Praktyka wymagania wyroku sądu jest po pierwsze niebezpieczna (rodzinne przypadki transseksualizmu lub jedna osoba transseksualna a druga ze schizofrenią), a przecież wyrok nie zawiera nowych danych, w przypadku bliźniąt niemożliwe rozróżnienie, podobnie jak w przypadku obcych osób o tej samej dacie urodzenia i częstych imionach rodziców (np. Anna Jan). Raczej powinien wystarczać dowód na zmienione dane + dokumentacja medyczna z kilku ostatnich lat.
Dodatkowo w dobie RODO – nieproporcjonalne do celu jest dostarczenie przez osobę transseksualną wcześniejszych danych osobowych, gdy fakt transseksualizmu i fakt zmiany danych można sprawdzić dostarczając mniej danych i bardziej treścią adekwatnych dla medycyny – dokumentacji medycznej.
Poza tym w Kodeksie karnym nie jest napisane, że ubezpłodnienie osoby transseksualnej czy chorej na nowotwór ostatniego jądra – jest wyciągnięte z przestrzegania prawa. Nie ma kontratypu w KK w tej kwestii. Osoba transseksualna nadal zgodnie z zapisem KK może wystąpić z KK o to że ją ubezpłodniono. Wyrok nie stwierdza trwałej bezpłodności osoby, podobnie też dokumentacja medyczna.
Widzę różnicę jednak w wymaganiu “podkładki w postaci wyroku sądu”, a faktem, że osoba transseksualna podchodząc do zabiegu ma już zmienione dane w dowodzie . Praktyka wymagania wyroku sądu jest po pierwsze niebezpieczna (rodzinne przypadki transseksualizmu lub jedna osoba transseksualna a druga ze schizofrenią), a przecież wyrok nie zawiera nowych danych, w przypadku bliźniąt niemożliwe rozróżnienie, podobnie jak w przypadku obcych osób o tej samej dacie urodzenia i częstych imionach rodziców (np. Anna Jan). Raczej powinien wystarczać dowód na zmienione dane + dokumentacja medyczna z kilku ostatnich lat.
Dodatkowo w dobie RODO – nieproporcjonalne do celu jest dostarczenie przez osobę transseksualną wcześniejszych danych osobowych, gdy fakt transseksualizmu i fakt zmiany danych można sprawdzić dostarczając mniej danych i bardziej treścią adekwatnych dla medycyny – dokumentacji medycznej.
Poza tym w Kodeksie karnym nie jest napisane, że ubezpłodnienie osoby transseksualnej czy chorej na nowotwór ostatniego jądra – jest wyciągnięte z przestrzegania prawa. Nie ma kontratypu w KK w tej kwestii. Osoba transseksualna nadal zgodnie z zapisem KK może wystąpić z KK o to że ją ubezpłodniono. Wyrok bowiem nie stwierdza trwałej bezpłodności osoby. Dokumentacja medyczna również.