Co jeśli pacjent nie wie, w którym szpitalu doszło do zakażenia?

Michał Grabiec        02 sierpnia 2016        6 komentarzy

Jesteś w szpitalu A. Wykonano kilka badań i odesłano Cię do szpitala B. W związku z faktem, że jakaś procedura jest zakontraktowana w szpitalu C, tam Cię właśnie kierują. Operacja, leczenie i trafiasz do domu. Po jakimś czasie wykonujesz rutynowe badania i szok: jesteś nosicielem wirusa HCV.

Nosicielstwo HCV jest groźne i może powodować wiele niebezpiecznych dla życia i zdrowia chorób, na czele z wirusowym zapaleniem wątroby typu C. Zakażenie nie jest normalnym efektem leczenia, więc słusznie myślisz, że należy Ci się zadośćuczynienie za krzywdę oraz odszkodowanie jeżeli ponosisz koszty leczenia.

Pojawia się jednak problem. Kto mnie zaraził wirusem? Myślisz sobie, że nie da się tego ustalić i pewnie nie masz szans na rekompensatę. Błąd.

Faktycznie, procesy związane z tym, że kilka szpitali mogło zarazić pacjenta, nie należą do prostych. Każdy ze szpitali broni się twierdząc, że do zakażenia doszło gdzieś indziej. Dochodzi do swoistej „spychologii”… Sytuacja komplikuje się jeżeli pacjent przebywał w kilku placówkach w niedługich odstępach czasowych.

sala-operacyjnaW takim przypadku, nawet wykonanie badań wstępnych w szpitalu może nie doprowadzić do wykrycia HCV – wirus w okresie tzw. okienka serologicznego (okresu wylęgania) nie jest możliwy do wykrycia.

Podstawowym zadaniem pacjenta w takim sporze jest wykazanie, że nie był zakażony przed trafieniem do pierwszej placówki. Pacjent powinien dowodzić np. że przed hospitalizacją nie przebywał w miejscach gdzie mogło dojść do zakażenia. Orzecznictwo sądowe wymaga od pacjenta uprawdopodobnienia (a nie udowodnienia), że zakażenie miało miejsce w szpitalu.

W jednym z wyroków Sąd Apelacyjny wskazał, że takie uprawdopodobnienie ma miejsce gdy:

  •  pacjent w czasie przyjmowania do szpitala nie był zarażony chorobą,
  •  stwierdzono w tym samym czasie, w tym samym szpitalu inne przypadki zakażenia,
  •  w szpitalu wystąpiły negatywne oceny sanitarno-epidemiologiczne,
  •  w placówce medycznej niezachowano wymagań czystości sprzętu i personelu medycznego,
  • nastąpiło zakażenie„szpitalnym” lub „pozaszpitalnym” typem bakterii (nie wirusa),
  • ustalenie, że zakażenie nie mogło nastąpić w ramach kontaktów rodzinnych,
  • upływ czasu od pobytu w szpitalu do stwierdzenia objawów zakażenia, odpowiadający przyjętym w medycynie okresom inkubacji choroby.

Jeżeli sąd stwierdzi, że do zakażenia  wirusem (ale także np. gronkowcem złocistym) doszło w którymś ze szpitali, w którym przebywał pacjent, to mimo braku możliwości jednoznacznego ustalenia, w którym szpitalu to nastąpiło, nie oddali powództwa zakażonego pacjenta.

Wobec niemożności pewnego ustalenia zakażenia powoda, sąd powinien ustalić najbardziej prawdopodobne źródło zakażenia (na tym polega właśnie uprawdopodobnienie).

Prowadziłem kiedyś z powodzeniem proces, w którym zakażony pacjent dochodził roszczenia, mimo, że przebywał w krótkim czasie w kilku śląskich szpitalach. Sytuacja była dynamiczna i pacjent był przewożony z jednej placówki do drugiej – wszędzie dochodziło do zabiegów łączących się z naruszeniem ciągłości tkanek.

Jak widać nawet w wydawałoby się trudnej sytuacji można znaleźć korzystne rozwiązanie i wygrać proces ze szpitalem o odszkodowanie i zadośćuczynienie.

{ 6 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }

rafal 3 sierpnia, 2016 o 10:24

dla mnie takie podejście polegające jedynie na uprawdopodobnieniu przyczyny jest bardzo krzywdzące na szpitala. tak, wiem, że często tam dochodzi do zakażeń. ale ktoś może np. przed pobytem w szpitalu stosować narkotyki dożylnie( tu się zakazić) i trafić do szpitala w okresie okienka serologicznego, a później twierdzić, że zakażenie miało miejsce w szpitalu i wołać o rekompensatę. oczywiście do kontaktów z narkotykami się nie przyznać

Odpowiedz

Michał Grabiec 3 sierpnia, 2016 o 15:58

Oczywiście istnieje taka możliwość, że pacjent zrobił sobie w międzyczasie np. tatuaż i w tym studiu tatuażu zaraził się HCV.

Jednak z drugiej strony zrealizowanie wymogu ścisłego wykazania, że do zakażenia doszło w konkretnym miejscu w praktyce sparaliżowałoby możliwość dochodzenia zadośćuczynienia. Pacjent musiałby wprost wykazać w którym momencie doszło do zakażenia, co jest niemożliwe.

Prawdopodobieństwo w takim przypadku powinno być bardzo wysokie żeby nie obciążyć odpowiedzialnością szpitala, który nie zawinił. Często taki stopień prawdopodobieństwa (również procentowo) określają biegli. Pozdrawiam.

Odpowiedz

Wojciech Nowak 4 sierpnia, 2016 o 16:32

Takie podejście MOŻE być krzywdzące, ale nie musi. Z jednej strony jest wymóg prawidłowego ustalenia okoliczności faktycznych, z drugiej realnej możliwości dochodzenia praw przez poszkodowanego. Nadmierna ochrona podmiotu leczniczego przed oszukującym pacjentem spowodowałaby praktyczne wyłączenie możliwości rzeczywiście poszkodowanego do dochodzenia swoich praw. Trzeba nadmienić, że odpowiedzialność podmiotu leczniczego (piszę „podmiotu leczniczego”, bo nie tylko chodzi o szpitale) staje się mieszaną, w dużej części opartej na zasadzie ryzyka, a nie tylko winy. Inna sprawa, że w istocie jest to odpowiedzialność ubezpieczyciela. Jak szpital może się bronić? Zwykle możliwe jest to na etapie PRZED zarażeniem, czyli wykazanie istnienia i przestrzegania procedur przeciwdziałających takim zdarzeniom. Wówczas, sąd mając do wyboru szpital o wysokich procedurach i taki, który ma je słabsze lub w ogóle, uzna, że do zarażenia doszło w tym drugim szpitalu. Nie kojarzę orzeczenia uznającego parę podmiotów za współodpowiedzialnych za zarażenie w ustalonych proporcjach (np. 1/4 i 3/4), chyba, że na zasadzie solidarnej.
PS. używam słowa „zarażenie”, bo to jest istotne w tym problemie. To, gdzie nastąpiło zakażenie, wydaje się nieważne.

Odpowiedz

Michał Grabiec 4 sierpnia, 2016 o 22:19

Trafił Pan w sedno Panie Wojciechu. Dodam tylko, że czytałem wyrok (chyba SN, ale mógł być też wyrok sądu powszechnego), że solidarność odpada w takim przypadku. Ma to sens, bo odpowiedzialny byłby też podmiot w którym do zakażenia nie doszło. Pozdrawiam.

Odpowiedz

rafal 5 sierpnia, 2016 o 09:23

tak, jeśli mówimy o kilku szpitalach jak w temacie postu to sprawa jest prosta
ja pisałem o 1 szpitalu

co do kwestii zakażenie czy zarażenie
wg nowej nomenklatury zarażenie odnoszone jest do wtargnięcia pasożytów
a zakażenie do wirusów, bakterii i grzybów
zakażenie bez objawów to zakażenie podkliniczne

Odpowiedz

Michał Grabiec 5 sierpnia, 2016 o 19:14

Sądy mówią panie Rafale o wysokim stopniu prawdopodobieństwa w takim przypadku.Jeżeli dojdzie tylko do uprawdopodobnienia, stopień prawdopodobieństwa będzie niski to sąd oddali powództwo.Kwestia wysokiego uprawdopodobnienia zależy od oceny sądu i umiejętności pełnomocnika.pozdrawiam

Odpowiedz

Dodaj komentarz

Wyrażając swoją opinię w powyższym formularzu wyrażasz zgodę na przetwarzanie przez Grabiec Legal Kancelaria Radcy Prawnego Michał Grabiec Twoich danych osobowych w celach ekspozycji treści komentarza zgodnie z zasadami ochrony danych osobowych wyrażonymi w Polityce Prywatności

Administratorem danych osobowych jest Grabiec Legal Kancelaria Radcy Prawnego Michał Grabiec z siedzibą w Katowicach.

Kontakt z Administratorem jest możliwy pod adresem m.grabiec@grabiec-legal.pl.

Pozostałe informacje dotyczące ochrony Twoich danych osobowych w tym w szczególności prawo dostępu, aktualizacji tych danych, ograniczenia przetwarzania, przenoszenia danych oraz wniesienia sprzeciwu na dalsze ich przetwarzanie znajdują się w tutejszej Polityce Prywatności. W sprawach spornych przysługuje Tobie prawo wniesienia skargi do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych.

Poprzedni wpis:

Następny wpis: